Rzecznik Komitetu Protestacyjnego Pracowników Ochrony Zdrowia Piotr Pisula przekazał w rozmowie z RMF FM, że lekarze, pielęgniarki i fizjoterapeuci będą sprawdzać, w ilu szpitalach w całej Polsce pracownicy są gotowi do protestu.
– Możliwa jest każda forma tego strajku. Mogą to być strajki ostrzegawcze, dwugodzinne, wreszcie – jeżeli doszłoby do takiej sytuacji – to mamy również związki, które mają pootwierane spory zbiorowe, które są takim preludium strajku. Musimy liczyć się z tym, że jest to możliwe – mówi Pisula.
Protestujący domagają się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. Od tego, czy szef rządu odwiedzi ich w "białym miasteczku", uzależeniają także ewentualne zawieszenie protestu. Tymczasem przedstawiciele Komitetu nie odpowiedzieli na zaproszenie do Kancelarii Prezydenta na spotkanie z sekretarz stanu ds. dialogu społecznego Bogną Janke.
Czego domagają się protestujący?
Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia ma osiem postulatów. Obejmują one m.in. natychmiastową zmianę ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia; realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia związanych z liczbą pacjentów. Komitet postuluje także m.in. zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego i stworzenie systemu ochrony pracowników przed agresją słowną i fizyczną pacjentów; wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej i zawodzie ratownika medycznego.
Jak wyliczył resort zdrowia, spełnienie żądań protestujących nie jest możliwe i oznaczałoby natychmiastowe podwyższenie nakładów na ochronę zdrowia do 10 proc. PKB.
Czytaj też:
Dla kogo trzecia dawka szczepionki? Wyciekły zalecenia Rady Medycznej