Bardzo złe wyniki badań. Oczekiwana długość życia najniższa od II wojny światowej

Bardzo złe wyniki badań. Oczekiwana długość życia najniższa od II wojny światowej

Dodano: 
Kobieta nosząca maseczkę, zdjęcie ilustracyjne
Kobieta nosząca maseczkę, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Unsplash / engin akyurt
W USA i Europie oczekiwana długość życia liczona rok do roku jest obecnie na najniższym poziomie od czasów drugiej wojny światowej. Wszystko przez pandemię koronawirusa – wynika z opublikowanego w poniedziałek raportu Centrum Nauk Demograficznych Leverhulme przy Uniwersytecie Oksfordzkim.

Dane zebrano z 29 krajów - w większości europejskich, ale także z USA i Chile. Bazowano na oficjalnych rejestrach zgonów za ubiegły rok. Średnia długość życia zmniejszyła się w 27 państwach. Naukowcy zauważyli największy spadek w USA, gdzie wskaźniki w 2020 r. zmniejszyły o 2,2 roku w stosunku do 2019 r. Zaraz po Stanach znalazła się Litwa (1,7).

Jeden z autorów dr Jose Manuel Aburto wskazał, że w krajach takich jak Hiszpania, Włochy, Belgia czy Walia i Anglia ostatni drastyczny spadek średniej długości życia notowano podczas drugiej wojny światowej.

Niepokojące wyniki raportu

Wyniki opublikowano w International Journal of Epidemiology. – Średnia długość życia zmniejszyła się o ponad rok dla kobiet w ośmiu krajach oraz dla mężczyzn w jedenastu krajach. Należy wziąć pod uwagę fakt, że dotychczas mieliśmy do czynienia ze wzrostem długości życia o rok co około 5 lat w każdym z tych krajów – wytłumaczył.

Większy spadek zaobserwowano wśród mężczyzn. Spadki wskaźników przypisano oficjalnie zarejestrowanym zgonom z powodu COVID-19.

Drugi autor badania dr Ridhi Kashyap wyjaśnił, że naukowcy byli świadomi, że liczby mogą być nieadekwatne do rzeczywistości z powodów takich jak m.in. źle przeprowadzone testy na obecność koronawirusa. – Jednak fakt, że wyniki pokazują tak duży wpływ pandemii świadczy, jak druzgocąca była ona dla wielu krajów – podkreślił.

"Straszenie COVIDEM przestało działać"

Ludzie widzą, że pacjent przestaje być pacjentem, a staje się klientem. COVID to wszystko przyspieszył – mówi prof. Włodzimierz Piątkowski. Socjolog apeluje o dyskusję ws. szczepień na równych prawach.

– Przez ostatni rok proste strategie, którymi lekarze się posługiwali, na przykład straszenie, wymuszanie, pokazywanie w mediach zaszczepionych zadowolonych ludzi i ciężko chorych pod respiratorami, te wszystkie techniki perswazyjne w dużej mierze się wyczerpały. One mogą skłonić do szczepień ok. 50-60 proc. populacji. To jest za mało, żeby uzyskać odporność zbiorową, czyli ok. 80 proc. – powiedział PAP kierownik katedry społecznych problemów zdrowotności UMCS i nauczyciel akademicki UM w Lublinie prof. Włodzimierz Piątkowski.

– Od lat znane są metody inżynierii społecznej, które są stosowane w marketingu politycznym i ekonomicznym. One są w zasięgu ręki. Na zajęciach ze studentami nieraz analizowaliśmy przykłady udanych kampanii reklamowych. Duże przedsiębiorstwa wynajmują do tego wyspecjalizowane firmy. Rząd mógłby zatrudnić specjalistów, żeby przygotowali kampanię skierowaną do tych milionów nieprzekonanych. Tego się nie robi. Nie wiem dlaczego – powiedział Piątkowski.

Kolejnym postulatem socjologa jest przeprowadzenie debaty na temat COVIDU i szczepień. "Potrzebna jest poważna dyskusja zwolenników i przeciwników szczepień. Na równych prawach i bez uprzedzeń" - powiedział. Przypomniał, że po obu stronach sporu są osoby z tytułami naukowymi, którym należy udzielić głosu "bez cenzury, na zasadzie otwartego studia, żeby dać obu stronom się wypowiedzieć".

– Jest mnóstwo różnego rodzaju mitów, stereotypów, uproszczeń, które w takiej dyskusji można by było doprecyzować. Ludzie są w stanie wyciągnąć logiczne wnioski. Nie wszyscy, ale większość – uważa Piątkowski.

Czytaj też:
Ponad 400 zakażeń. Nowe informacje Ministerstwa Zdrowia

Czytaj też:
Niedzielski: Nie przewidujemy zmian w restrykcjach

Źródło: PAP
Czytaj także