Statystyki szkockiej agencji zdrowia (Public Health Scotland) pokazują też, że 15-procentowy wzrost przypadków pozbawienia życia dziecka nienarodzonego dotyczy podejrzenia Zespołu Downa. Od 2021 roku to wzrost o ponad 80 procent.
Szkockie dane wskazują też na wzrost liczby aborcji w przeliczeniu na 1000 kobiet w wieku 15-44 lat – z 17,5 do 17,9. Ponadto aż 41 proc. stanowiły aborcje powtórne. – Każda z tych aborcji to porażka naszego społeczeństwa w ochronie życia dzieci w łonie matki i w zapewnieniu wsparcia kobietom z nieplanowaną ciążą – powiedziała Catherine Robinson, rzecznik organizacji Right to Life UK.
Szkocja. Niekontrolowana aborcja domowa
Catherine Robinson wskazuje też na działające od czterech lat przepisy umożliwiające przeprowadzenie tzw. aborcji domowej, czyli poza gabinetami lekarskimi.
– Już wcześniej wielu posłów, lekarzy i ekspertów ostrzegało przed jej skutkami. Od tego czasu nasze obawy się potwierdziły. Kobiety, jak Carla Foster, dokonywały aborcji znacznie po 24. tygodniu ciąży, narażając swoje życie. Gdyby otrzymała osobistą konsultację, nie dostałaby tabletek i tragedii można było uniknąć. Jedynym rozwiązaniem jest pilne przywrócenie osobistych wizyt lekarskich – podkreśla rzecznik Right to Life UK.
Ekstremalne prawo
We wrześniu 2024 roku Szkocka Partia Narodowa przyjęła rezolucję o wpisaniu "prawa do aborcji" do przyszłej konstytucji niepodległej Szkocji. Right to Life UK ostrzega, że taka zmiana oznaczałaby możliwość zabijania nienarodzonych dzieci "na żądanie, z dowolnego powodu, aż do porodu".
24 września 2024 roku weszło w życie jedno z najbardziej radykalnych praw: 200-metrowe strefy buforowe wokół tzw. klinik aborcyjnych, w których karalne jest nawet oferowanie pomocy czy modlitwa. Kara to nawet 10 tys. funtów lub nielimitowana grzywna w przypadku wniesienia aktu oskarżenia. Zakaz obejmuje treści "widoczne lub słyszalne", także w oknach prywatnych domów.
Według sondaży, aż 71 proc. kobiet popiera powrót do konsultacji osobistych, co oznaczałoby odejście od aborcji domowych. Tylko 9 proc. akceptuje obecny system. Aż 91 proc. kobiet popiera zakaz pozbawienia życia dziecka nienarodzonego ze względu na jego płeć, a tylko 1 proc. opowiada się za aborcją do samego porodu.
Czytaj też:
Jagielska nie udzieliła pomocy wcześniakowi. "Czekamy, aż umrze"