Od 1 lipca 2025 roku obowiązuje zakaz sprzedaży e-papierosów, również beznikotynowych, osobom poniżej 18. roku życia. Czy taki sam zapis powinien spotkać szampany czy piwa bezalkoholowe?
Prof. Andrzej M. Fal: Bardzo dobre skojarzenie, które kiedyś zostało podniesione na sejmowej komisji zdrowia jest takie, że jeśli zakazujemy sprzedaży nieletnim produktów para-papierosowych jako tych mogących wtórnie promować przejście na papierosy i uzależnienie się młodzieży od papierosów, to bardzo logicznym powiązaniem jest przeniesienie tego na produkty bezalkoholowe, które kojarzą się niejednokrotnie, chociażby ze względu na opakowanie, nazwę, sposób ekspozycji z produktami alkoholowymi. Zdarza się, że w ten sposób pokazujemy, np. pięciolatkowi, który dostaje szampana dziecięcego, mniejsza o to jakiej marki, że ten szampan jest czymś wyczekiwanym, integrującym przy stole rodzinę, tak naprawdę niby same plusy. Co dalej? Za jakiś czas, taki młody człowiek, mając np. 15 lat będzie liczyć, że dostanie szampana z alkoholem. Pamiętajmy, że ponad jedna trzecia inicjacji alkoholowych w Polsce odbywa się w domu za zgodą i wiedzą rodziców.
Przemysł browarniczy próbuje przekonywać jednak, że Polacy coraz częściej wybierają piwo bezalkoholowe i spada, chociaż nieznacznie, spożycie piwa z alkoholem etylowym. KCPU przestrzega przed rytualizacją picia piwa 0% przez młodych. Browary Polskie uważają z kolei ten trend jako coś pro-trzeźwościowego. Kto ma rację?
Rozróżnijmy dwie rzeczy. Jeżeli piwo zero procent ma być dostępne tylko dla osób dorosłych, które chcą pojechać samochodem do miasta na kolację i dlatego napiją się piwa bezalkoholowego, bo muszą potem kierować samochodem lub mają później ciężki dzień w pracy, to wybór piwa zero procent to świetny pomysł. Natomiast, jeżeli piwo zero jest dostępne w sklepie na półce, stojąc obok oranżady i może być kupione przez dziecko, czy młodzież, która dotąd z alkoholem nie miała do czynienia, to już nie jest to sytuacja dobra. W związku z powyższym, należy rozróżnić te różne sytuacje tak, jak to robi się w przemyśle tytoniowym czy w profilaktyce konsumpcji cukru. Jeśli coś ma być substytutem już istniejącego problemu, tzn. w tym przypadku piwo zero procent substytuuje piwo z alkoholem etylowym, no to jest to miejsce, w które się świetnie wpasowuje. Natomiast jeśli ma być inicjatorem to się nie wpasowuje.
Rozumiem, że tutaj ważny jest kontekst spożycia.
Oczywiście, że tak.
Jest czerwiec, a szkoły podstawowe mają falę wycieczek. Uczniowie kupują piwo zero procent, a nauczyciele nie mają mandatu, żeby im tego zabronić. Co poszło nie tak?
Jak długo piwo bezalkoholowe będzie dozwolonym napojem dla nieletnich, tak długo nie będzie żadnej podstawy, żeby zabronić picia piwa zero nieletnim. Jeszcze raz podkreślę, że duża wina tutaj leży nie po stronie szkoły, a domu rodzinnego, gdzie takie picie jest dopuszczane; gdzie traktuje się piwo bezalkoholowe jako taką trochę inna oranżadę. Pamiętajmy, że uzależnienie od czegokolwiek jest to zjawisko psychofizyczne. Psyche pracuje, a pewne określenia zaczynają nam przywierać.
Jest pan częstym gościem parlamentarnej komisji zdrowia. Słyszał pan już zapewne niejedną obietnicę z ust polityków. Mówili oni m.in. o podwyższonej akcyzie na piwo, czy zakazie reklamy wszelkich alkoholi. Ministerstwo Zdrowia także obiecywało takie zmiany w nowelizacji Ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Sądzi pan, że politycy „dowiozą” swoje obietnice?
Te zmiany nie przechodzą od kilku kadencji Sejmu, niezależnie czy to ten rząd, czy poprzedni. Kwestia obłożenia tak samo wyliczanym podatkiem akcyzowym dla wódki, wina czy piwa, czyli od grama zawartości alkoholu jest rzeczą przerabianą od dwudziestu lat. Nikt nie doprowadził tego do końca, a my jako naród pijemy wciąż dużo. Pocieszające jest tylko to, że duża część młodzieży, czy raczej młodych dorosłych, czyli w tym przypadku ludzi w wieku pomiędzy 20 a 25 rokiem życia deklaruje abstynencję, przynajmniej dwunastomiesięcznym brak kontaktu z alkoholem.
Może powstaje jakiś pozytywny trend, tak jak to miało miejsce w przypadku palenia papierosów, które po prostu przestały być modne? Słyszymy przecież m.in. o trendzie NoLo.
Tak, to na pewno bardzo pozytywny objaw, ale powinno się jednak zrobić coś więcej. Genialnym pomysłem było wprowadzenie przedmiotu do szkół podstawowych dotyczącego edukacji prozdrowotnej, co miało zacząć się od września tego roku, ale jednak wejdzie to w życie w bardzo okrojonej wersji i może nie przynieść spodziewanych efektów. Niestety, nie udało się utrzymać tego projektu w jego pierwotnej wersji.
W Ministerstwie Sportu bronią się rękami i nogami przed wprowadzeniem zakazu reklamy piwa, bowiem – jak twierdzą – z tego źródła finansowany jest częściowo fundusz sportowy dla młodzieży. To jest jakiś argument?
Dla mnie jest to tak złe tłumaczenie, jak tylko można sobie wyobrazić. Kiedyś w PRL był taki fundusz, kiedy od każdego pół litra wódki złotówkę odprowadzano na fundusz trzeźwości. To, co mógł zrobić świadomy obywatel chcący wspomóc trzeźwość w kraju? Kupić pół litra i wypić. Taki absurd funkcjonował wówczas, a teraz ten argument, że reklama piwa wspiera sport i trzeba na nią pozwolić jest równie pokrętny. Pamiętajmy, że jeśli jakikolwiek alkohol będzie się nam kojarzył z miłym spędzaniem czasu, ze sportem, z byciem z przyjaciółmi, z pójściem na mecz to trudno potem będzie wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że alkohol to de facto produkt niezdrowy i ryzykowny.