Dodatkowe opłaty za wizytę u lekarza? Polacy zabrali głos

Dodatkowe opłaty za wizytę u lekarza? Polacy zabrali głos

Dodano: 
Sala szpitalna, zdjęcie ilustracyjne
Sala szpitalna, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Piotr Polak
Krótsze kolejki do lekarzy specjalistów kosztem opłat za usługi w publicznej służbie zdrowia? O takie rozwiązanie zapytano w najnowszym sondażu.

Ankieterzy IBRiS w sondażu przeprowadzonym na zlecenie "Rzeczpospolitej" zapytali Polaków, co sądzą o wprowadzeniu opłat za niektóre usługi publicznej służby zdrowia, jeśli doprowadziłoby to do skrócenia kolejek do lekarzy specjalistów.

Przeciwko takiemu rozwiązaniu jest 48,6 proc. respondentów, w tym 31,7 proc. "zdecydowanie" i 16,9 proc. "raczej". Zgodę na wprowadzenie opłat wyraziło 42,9 proc. uczestników badania, z czego 12,6 proc. "zdecydowanie", a 30,3 proc. "raczej". 8,5 proc. ankietowanych nie ma zdania na ten temat.

Co nie dziwi, pomysł opłat za niektóre usługi w publicznej służbie zdrowia zyskał największe poparcie wśród osób najlepiej sytuowanych (91 proc. wskazań). Zaskakiwać może jednak bardzo duże poparcie (86 proc.) wśród respondentów oceniających swoją sytuację finansową zdecydowanie źle.

Badanie IBRiS przeprowadzono w dniach 5-6 grudnia na próbie 1072 osób.

Wizyta u lekarza na NFZ dodatkowo płatna?

– Długi czas oczekiwania do specjalisty jest jedną z największych bolączek dzisiejszego systemu. Legendarne są kolejki trwające półtora roku czy nawet dłużej. W takiej sytuacji chorzy, chcąc nie chcąc, kierują się do systemu prywatnego, opłacając wizytę w pełnej kwocie z własnej kieszeni – skomentowała w rozmowie z dziennikiem "Rzeczpospolita" dr hab. Monika Raulinajtys-Grzybek, prof. SGH. – Dodatkowa opłata pozwoliłaby na wtłoczenie tych środków przynajmniej częściowo do systemu publicznego, wspierając jego płynność – zauważyła.

Ekonomistka zwróciła uwagę, że podobne rozwiązania funkcjonują m.in. w krajach bałtyckich oraz Portugalii. – Celem takich opłat jest z jednej strony dodatkowy strumień finansowania w systemie, z drugiej wprowadzenie bodźców ekonomicznych zniechęcających do nadmiarowej liczby wizyt lub niepojawiania się na wizycie, co blokuje miejsce dla innego pacjenta – wyjaśniła.

Czytaj też:
Rząd szuka oszczędności. "Chcą ukraść pacjentom dobre jedzenie w szpitalach"
Czytaj też:
Gigantyczna dziura w NFZ. Poseł Lewicy: "Winni" są sami pracownicy


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracował: Dawid Sieńkowski
Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także