Jak wynika z ustaleń "Rz", w porównaniu z projektem KE z maja 2018 roku, Polska ma zyskać prawie 2 miliardy euro.
"To nie zmienia zasadniczo złej dla nas arytmetyki nowego budżetu, bo Komisja zaproponowała cięcie dla Polski w polityce spójności o 19 mld euro w porównaniu z obecnym okresem 2014-2020 do kwoty ok. 64 mld euro. Dodanie 2 mld euro powoduje zatem, że skala redukcji wyniesie 17 mld euro" - czytamy.
Dziennik powołuje się także na informacje unijnego urzędnika, który wskazuje, że "Polska się bogaci, ma coraz wyższy produkt krajowy brutto w stosunku do średniej unijnej, naturalne jest więc, że będzie dostawać mniej pieniędzy".
Jak podkreśla "Rz", to nie jest do końca prawdą - z nieoficjalnych wyliczeń, którymi dysponuje gazeta wynika, że gdyby obniżanie dotacji było zależne wyłącznie od PKB, to Polska straciłaby nie 19 czy 17 mld euro, ale ok. 10 mld euro.
"Bruksela zmieniła jednak metodologię dystrybucji funduszy w polityce spójności poprzez zmiany w definicjach regionów, zmianę kryteriów przyznawania pieniędzy itp. W wyniku tej operacji nieproporcjonalnie dużo pieniędzy straciły Polska i Węgry, czyli dwa kraje krytykowanie za łamanie praworządności" - czytamy.
Jak dalej zaznaczono, Polska dążyła do umocnienia polityka spójności i dostała wspomniane 2 mld euro. Otrzyma także 2 mld euro z tzw. Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, który ma pomagać regionom szczególnie narażonym na społeczne skutki dochodzenia do neutralności klimatycznej w 2050 roku.
"Ale uwaga: z naszych informacji wynika, że te 2 mld euro dostaniemy tylko wtedy, gdy rząd zadeklaruje przyłączenie się do celu 2050 r. Na razie tego nie zrobił. W sytuacji gdy deklaracji nie będzie, Charles Michel proponuje 1 mld euro dla Polski z tego tytułu" - zastrzega "Rzeczpospolita".
Czytaj też:
W Polsce odkryto nowe złoża miedzi i srebra. Są ogromne