Dwójka rosyjskich pranksterów (z ang. żartownisie, osoby płatająca figle), Władimir Kuzniecow i Aleksiej Stoljarow, znani jako Vovan i Lexus, poinformowali w mediach społecznościowych, że udało im się nabrać polskiego prezydenta. Andrzej Duda, myślał, że rozmawia z Sekretarzem Generalnym ONZ António Guterresem, a tak naprawdę rozmawiał z youtuberami.
Kuzniecow i Stoljarow rozmawiali z prezydentem m.in. o tym jak Polska radzi sobie z epidemią koronawirusa, ale także o niedzielnych wyborach. W rozmowie padło także nazwisko byłego premiera Donalda Tuska, który miał – według rozmówcy Dudy – obawiać się o przejawy dyskryminacji osób LGBT w Polsce.
W odpowiedzi na tę uwagę polski prezydent zapewnił, że szanuje wszystkich obywateli, a także wytłumaczył, że Tusk go nie lubi.
Na odpowiedzi byłego premiera nie trzeba było długo czekać. Kiedy tylko Pałac Prezydencki potwierdził, że nagranie rozmowy z Andrzejem Dudą jest prawdziwe, Tusk napisał na Twitterze: "I do like you, Mr. President. Especially for your openness”.
Tweet byłego premiera nie spodobał się byłej ambasador Polski w Rosji, która przyznaje, że nie jest zwolenniczką prezydenta Andrzeja Dudy, ale na te sprawę trzeba patrzeć szerzej.
"Rosyjscy "żartownisie", najpewniej powiązani ze służbami, robią sobie jaja z prezydenta Andrzeja Dudy. To zły prezydent, ale jednak to prezydent RP. Nim zaczniemy rechotać z tej sytuacji głośno na całą Europę zastanówmy się więc w czyją grę gramy. Czy aby Rosjanom nie o to właśnie chodziło?" – napisała na Twitterze Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Para rosyjskich pranksterów jest znana na całym świecie. Nabrali już wielu polityków – m.in. amerykańską polityk Partii Demokratycznej Maxine Waters, wnuka królowej Elżbiety II – księcia Harry, prezydenta Francji Emmanuela Macrona czy premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona.