Bp Schneider: Wierzę, że Bóg ukarze swój Kościół

Bp Schneider: Wierzę, że Bóg ukarze swój Kościół

Dodano: 
Z bp. Athanasiusem Schneiderem rozmawia Paweł Lisicki.
Z bp. Athanasiusem Schneiderem rozmawia Paweł Lisicki. Źródło: fot. GRZEGORZ GAŁĄZKA/SIPA/EAST NEWS
– Wierzę, że Bóg ukarze swój Kościół. Moja opinia jest taka, że to co teraz się dzieje może być karą od Boga za te nasze zachowania, za te pięćdziesiąt lat desakralizacji i braku szacunku – ocenił biskup Athanasius Schneider.

W związku z ukazaniem się książki "Wiosna Kościoła, która nie nadeszła", zawierającej rozmowy, jakie redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki przeprowadził z biskupem Athanasiusem Schneiderem, Krystian Kratiuk namówił obu autorów na obszerną rozmowę w ramach swojego cyklu "Ja, katolik" na portalu pch24.pl.

Kryzys w Kościele

Krystian Kratiuk zapytał biskupa Schneidera o to, który z kryzysów w Kościele jest jego zdaniem najważniejszy. Zdaniem duchownego, najważniejszym kryzysem jest kryzys wiary. – Z uwagi na relatywizm w obrębie doktryny, którego jesteśmy świadkami. Kiedy nie ma precyzyjnej, zawsze ważnej doktryny, to znaczy, że można zmienić wszystko, to znaczy, że można również zmieniać kwestie moralne, kwestie przykazań. W ostatnich latach ten kryzysy się intensyfikuje. Moim zdaniem musimy wrócić do absolutnych fundamentów, do korzeni, a zatem pamiętajmy o tym, że doszło do relatywizacji prawdy w ramach doktryny i konsekwencją są takie, a nie inne zmiany w obrębie naszego życia – mówił.

Biskup dodał, że z tego najważniejszego kryzysu, wywodzą się inne jego aspekty. – Jeśli osłabiamy wiarę, to z centrum usuwamy Boga, a w zamian stawiamy człowieka. Wtedy pojawiają się takie zaniedbania, jak zaniedbanie modlitwy, zaniedbanie życia wewnętrznego. Mam na myśli tutaj życie duchowe w obrębie Kościoła, wśród duchowieństwa. W takiej sytuacji ludzkie słabości zwyciężają, pojawia się pokusa do grzechu i brak jest mocy duchowej, żeby przeciwstawić się tym pokusom. To jest po prostu logiczna konsekwencja tego stanu rzeczy. Brak takiej prawdziwej, żarliwej modlitwy, brak osobowej relacji z Bogiem, również brak bojaźni Bożej, brak obawy przed popełnieniem grzechu. Wiedzą państwo, że w dawnych czasach uczono nas tego, żeby nie popełniać grzechu, ponieważ obrazimy grzechem Boga, który nas ogarnia nieskończoną miłością. W dawnych czasach uczono dzieci, że lepiej byłoby umrzeć niż popełnić grzech. To był naprawdę bardzo silny przekaz w katechizmie. Także w seminarium duchownym ten przekaz był bardzo, bardzo silny. Natomiast konsekwencją relatywizowania doktryny jest właśnie brak osobowej relacji z Bogiem, wyrugowanie lęku przed Bogiem, brak prawdziwej żarliwej modlitwy. To wszystko prowadzi do konsekwencji potwornych, choćby takich jak nadużycia seksualne – wskazywał.

Co w Kościele "dobrze działa"?

Biskup Schneider został także zapytany o to, czy dziś jeszcze coś w Kościele "dobrze działa". Jak zaznaczył, musimy rozróżnić i zdefiniować, czym jest Kościół. – Musimy zrozumieć, że nie możemy patrzeć na Kościół tylko z perspektywy socjologicznej, ludzkiej, politycznej, bo wtedy faktycznie nic w nim nie działa. Musimy mieć cały czas w głowie tę nadprzyrodzoną wizję Kościoła. Kościół to Chrystus we własnej osobie. Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa i my jesteśmy członkami tego Kościoła. Duszą Kościoła jest Duch Święty. Duch, w którym odnawiamy swoją wiarę, którą co tydzień, co niedzielę wyznajemy, potwierdzamy w Wyznaniu wiary. Wierzę w Kościół. Kościół jest jeden święty, apostolski i nawet grzechy najwyższych reprezentantów tego Kościoła nie mogą go zredukować, pozbawić duchowości i świętości, bo Kościół jest dziełem Bożym, a nie dziełem człowieka – mówił.

Hierarcha zauważył także, że choć Kościół jest święty, to w jego strukturach znajdują się również grzesznicy. – To jest tajemnica i to pozostanie tajemnicą, aż do końca czasów. Mamy w Ewangelii przypowieść o ziarnach i plewach – jedne i drugie pozostaną, ale siłą Kościoła, nawet w najciemniejszych czasach kryzysu, jak obecne czasy, ale także w przeszłości, gdy trwał np. kryzys ariański, czy kryzys okresu renesansu, kiedy pojawiły się inne załamania, jego siłą jest świętość, która pozostaje nietknięta. Świętość sakramentów pozostaje, świętość dusz, które żyją świętym życiem. Świętość Kościoła zależy i opiera się na boskiej strukturze. Bóg także uważa, że najważniejsi w Kościele to ukryci święci, którzy mogą równoważyć grzechy. To na nich spoczywa odpowiedzialność i musimy mieć w głowie wizję, że nawet jeśli Kościół zmaga się z kryzysem na bardzo wielu płaszczyznach, to pozostaje święty w duszach i sakramentach. Nawet jeśli liczba świętych księży, świętych dusz nie jest w Kościele taka duża, to i tak oni siłą Chrystusa przyczyniają się do zwycięstwa nad ciemnością – podkreślił.

Komunia na rękę?

Krystian Kratiuk zapytał biskupa Schneidera także o problem namawiania wiernych przez duchownych do przyjmowania Komunii na rękę. – Jeśli wierzymy naprawdę, że z całą świętością, całą swoją niezmierzoną boskością i miłością jest obecny w tej niewielkiej hostii i w każdej małej cząstce, okruchu hostii [Jezus Chrystus - przyp. red.], to nie możemy przyjmować Go do ręki. To niemożliwe, dlatego, że jest niezaprzeczalnym faktem, że kiedy Komunię przyjmujemy do ręki prawie zawsze, a w każdym razie bardzo często niewielkiej jej fragmenty, cząstki hostii, upadają. Albo się przykleją do dłoni, do palców, albo spadną na podłogę. To jest udowodnione, nie można temu zaprzeczyć. Święta Hostia jest naszym największym skarbem w Kościele. Największym skarbem nie jest bazylika św. Piotra w Rzymie, ani Papież, ale Jezus Chrystus w tej maleńkiej Hostii. Zatem musimy to, co się z nią dzieje brać na poważnie. Jeżeli On jest największym skarbem to powinniśmy robić wszystko żeby uniknąć takiej sytuacji, kiedy choćby otrzemy się o profanację lub o ryzyko utraty hostii czy jej kradzieży – tłumaczył.

Przeciwdziałanie sekularyzacji

Kratiuk zapytał także o przeciwdziałanie sekularyzacji. – Myślę, że powinniśmy spowalniać sekularyzację wewnątrz Kościoła. To Bóg i jego moc spowoduje nową wiosnę Kościoła, spowoduje, że Kościół znów zakwitnie, tak jak zawsze było to w historii. Pandemia do pewnego stopnia pokazuje punkt kulminacyjny procesu sekularyzacji i antropocentryzmu, którego nawet w Kościele jako biskupi doświadczamy. Musimy zauważyć, że my stawiamy siebie w środku a naszego Pana w Eucharystii stawiamy obok. Jeśli biorąc pod uwagę, że może dojść do desakralizacji, może dojść do profanacji, przyjmujemy komunię na rękę dajemy świadectwo przejawu braku wiary, braku miłości, braku wiary w największy cud, największy skarb jaki mamy w Kościele. Od pięćdziesięciu lat występuje w Kościele zjawisko przyjmowania Komunii Świętej do ręki i to jest pięć dekad, kiedy nasz Pan Jezus Chrystus nie jest doceniany, nie tylko przez świeckich, ale także przez przedstawicieli hierarchii kościelnej. To nie może tak trwać. Wierzę, że Bóg ukarze swój Kościół. [...] Moja opinia jest taka, że to [co teraz się dzieje - przyp. red.] może być karą od Boga za te nasze zachowania, za te pięćdziesiąt lat desakralizacji i braku szacunku. Bóg mówi – ja Wam teraz zabiorę Mszę świętą, żebyście się musieli zastanowić, żebyście wrócili do bardziej prawdziwego i bezpieczniejszego sposobu przyjmowania Komunii świętej, czyli bezpośrednio na język. Mam nadzieję, że ten kryzys obudzi księży i biskupów, Papieża i świeckich do tego żeby wrócić do kultu prawdziwej Eucharystii – ocenił.

Czytaj też:
Bp Schneider: Pewna grupa biskupów stosuje heretyckie praktyki
Czytaj też:
Wstrząsające wypowiedzi papieża. Biskup Schneider już wcześniej o nich mówił

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także