Rząd poinformował dziś o częściowym luzowaniu obostrzeń. Jedni krytykują, że jest to otwieranie zbyt wolne, niektórzy lekarze obawiają się, że zbyt szybkie. Jak Pan ocenia te propozycje?
Dr Michał Sutkowski: Bardzo dobrze. To plan rozsądny, ani zbyt szybki ani zbyt wolny, na zasadzie utrzymania zasad np. 50 proc. miejsc w kinach, czy teatrach. Otwarcie gospodarki i kolejne kroki zależne są od tego, jak wyglądać będzie poziom zakażeń w kolejnych tygodniach.
Tylko tu jest jedna wątpliwość – załóżmy, że dojdzie do wielu zakażeń w domach opieki, bądź szpitalach, więc ogólnie w skali kraju liczba zachorowań będzie większa. Jednak przecież nie będzie miało na to wpływu otwarcie teatrów, bądź kin. Może kolejne kroki nie powinny być uzależnione od ogólnej liczby zachorowań?
Ale globalna liczba zakażeń powinna być punktem odniesienia. Jest też inny bardzo ważny czynnik – dyscyplina społeczna. To, jak podchodzimy do podstawowych zasad, czyli utrzymywania dystansu, noszenia maseczek, zachowania higieny. To one są najważniejsze. I musimy jako społeczeństwo nauczyć się tej samodyscypliny nawet, jeśli się nam to nie do końca podoba.
Nie brak opinii, że stosowanie zasady DDM, czyli dystans, dezynfekcja, maseczka, pozwoliłoby uniknąć lockdownu i większości obostrzeń?
Oczywiście! Jeżeli spojrzymy na wzrost zakażeń w Wielkiej Brytanii, to można się zastanawiać, czy większy wpływ ma na nie pojawienie się nowej mutacji wirusa, czy lekceważenie dyscypliny społecznej. Oczywiście nowa mutacja ma wpływ – najpierw mówiono o zwiększeniu zakaźności o 100 proc., potem o 70 proc., ale ostatnie badania wskazują, że jest to 30 proc. I to ma wpływ.
Jednak znacznie większy wpływ mają zachowania społeczne, spotkania w okresie świątecznym. W Portugalii wpływ na wzrost zachorowań ma długotrwałe lekceważenie dyscypliny społecznej. I u nas też trzeba o to zadbać – nie chodzi tu o świadome nieprzestrzeganie obostrzeń, robienie imprez na 500 osób itd., ale o taką codzienną samodyscyplinę, pilnowanie dystansu, noszenie maski, higienę. Niestety nie wszyscy się do tego stosują. Przez rok się tego nie nauczyli. Teraz musimy się tego nauczyć bardzo szybko.
Podczas konferencji minister zdrowia zaapelował o nielekceważenie badań i profilaktyki innych chorób niż COVID-19 oraz o zgłaszanie się do lekarzy.
Tak, i również do pacjentów o to apeluję. Dane są dramatyczne – w pierwszym okresie pandemii liczba badań profilaktycznych wielu chorób, mammografia, czy cytologia, spadły nawet o kilkaset procent. O ile w pierwszym etapie pewne obawy były uzasadnione, tak dziś wiemy, że pracownicy ochrony zdrowia są zaszczepieni, więc ryzyko jest ograniczone. I naprawdę warto zgłaszać się do lekarza. Korzystać z badań. Nie można się bać!
Czytaj też:
Sadowski: Nowy Ład? Ciągle tkwimy w pułapce średniego rozwoju