Tak ma wynikać z treści listu, który otrzymała żona Poczobuta, i którego treść cytuje w mediach społecznościowych. Zatrzymany przez reżim Łukaszenki dziennikarz i działacz Niezależnego Związku Polaków na Białorusi przekazał także, że cieszy się, iż trzy działaczki mniejszości polskiej wróciły do ojczystego kraju. Równocześnie zasugerował, że on również dostał taką propozycję, jednak odmówił. Wtedy wobec Poczobuta miały zostać zastosowane szykany.
Gorsze traktowanie
Działacz przebywa obecnie w areszcie śledczym w Żodzinie. Poczobut, po odmowie wyjechania do Polski, miały zacząć odczuwać "oznaki niezadowolenia" ze strony strażników. Został także przeniesiony do innej celi, gdzie jest poddawany ścisłej kontroli. Jego żonie odmówiono widzenia z nim.
Poczobut został uwięziony wraz z innymi działaczami mniejszości polskiej na Białorusi w marcu tego roku. 2 kwietnia media poinformowały, że Poczobut usłyszał zarzuty. Według białoruskiej Prokuratury Generalnej, Związek Polaków na Białorusi miał pod jego współkierownictwem organizować od 2018 roku uroczystości poświęcone "żołnierzom wyklętym". Białoruska propaganda insynuuje polskiemu podziemiu antykomunistycznemu współpracę z III Rzeszą i dokonanie zbrodni na ludności cywilnej.
Poczobut to niejedyna osoba zatrzymana przez reżim Łukaszenki w związku z tzw. sprawą polską.
Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys oraz szefowa tego związku w Lidzie Irena Biernacka zostały aresztowane, a 5 kwietnia przedstawiono im zarzuty dot. "podżeganie do nienawiści". Wcześniej zarzuty usłyszeli też inni działacze polskiej mniejszości na Białorusi m.in. Maria Tiszkowska oraz właśnie Andrzej Poczobut. Ich czyny białoruska prokuratura zinterpretowała jako "rehabilitację nazizmu", za co grozi kara od 5 do 12 lat.
Czytaj też:
Sejm przyjął projekt uchwały w sprawie sytuacji na Białorusi. Zaapelowano do państw UECzytaj też:
Służby przesłuchują uczniów polskiej szkoły w Grodnie