Warszawa: Mężczyzna wtargnął do cerkwi. Odpowie za znieważenie miejsca kultu religijnego

Warszawa: Mężczyzna wtargnął do cerkwi. Odpowie za znieważenie miejsca kultu religijnego

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Michał Zieliński
52-latek wtargnął do cerkwi prawosławnej na Ursynowie.

Do cerkwi prawosławnej przy ul. Puławskiej wybrał się 52-letni mężczyzna, mieszkaniec podwarszawskiego Mysiadła. Drzwi świątyni były jednak zamknięte. Szarpanie za klamkę i pukanie nic nie dało. Wrócił więc do domu. Następnego dnia pojawił się jednak w cerkwi ponownie, w godzinach jej otwarcia – opisuje portal Onet.

Chciał odprawić nabożeństwo?

52-latek wrócił do świątyni kolejnego dnia, gdy była ona otwarta. – Mężczyzna od razu skierował się do tabernakulum, określanego w prawosławiu jako darochranitielnica, skąd wyciągnął kielichy liturgiczne oraz dary używane do eucharystii. Następnie zaczął ustawiać ja na ołtarzu - priestole, mamrocząc przy tym coś do siebie. Po chwili opuścił świątynię, nic ze sobą nie zabierając i pozostawiając wspomniane naczynia porozstawiane na ołtarzu – mówi Onetowi podkom. Robert Koniuszy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.

Teraz motywy zachowania mężczyzny sprawdza policja. Kapłan, który przyszedł odprawić mszę, był zaskoczony, że ktoś wyjął wspomniane przedmioty z tabernakulum, znieważając w ten sposób uczucia religijne wiernych i burząc porządek świątyni.

Duchowny oburzony

Na tym jednak nie koniec. Następnego dnia 52-latek ponownie pojawił się w tej samej cerkwi. – Kiedy zauważył prawosławnego duchownego, podszedł do niego i poinformował, że to on ułożył wczoraj naczynia według swojego porządku. Po czym zaproponował, że kupi od niego jedną z ikon z wizerunkiem świętego, jaka znajdowała się w świątyni – opowiada podkom. Robert Koniuszy.

Mężczyzna spotkał sięz odmową. Batiuszka powiadomił ursynowskich policjantów, że doszło do znieważeniu miejsca kultu religijnego. Funkcjonariusze ustalili, kim jest mężczyzna podejrzany o to przestępstwo i gdzie mieszka.

– 52-latek powiedział, że zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił i przyznaje się do przestępstwa. W związku z powyższym został zatrzymany. Teraz powód swojego zachowania będzie musiał wyjaśnić przed sądem, który może go skazać nawet na dwa lata więzienia – relacjonuje podkomisarz Robert Koniuszy.

Czytaj też:
Odpowiedzi na te pytania zdecydowały o losie mszy trydenckiej

Źródło: Onet.pl
Czytaj także