Trwający od kilkudziesięciu dni kryzys na granicy polsko-białoruskiej o ciągu ostatnich kilkunastu godzin osiągnął niepokojącą skalę. W poniedziałek doszło do największej dotychczasowej próby siłowego przekroczenia polskiej granicy przez imigrantów sprowadzonych przez białoruskie służby w okolice Kuźnicy Białostockiej.
Polskim żołnierzom oraz funkcjonariuszom udało się odeprzeć szturm. W kilku miejscach zniszczeniu uległa tymczasowa zapora, która jednak w ciągu ostatniej nocy została naprawiona.
We wtorek późnym wieczorem Straż Graniczna poinformowała, że dwie grupy imigrantów sforsowały polską granicę i przedostały się na terytorium RP. Cudzoziemców udało się już zawrócić.
Tymczasem białoruska niezależna telewizja Bielsat.eu donosi, że migranci szykują się do kolejnego szturmu na polską granicę.
Sankcje to iluzja
Unia Europejska przygotowuje kolejną już, piątą, propozycję sankcji gospodarczych, które mają zmusić Aleksandra Łukaszenkę do wygaszenia konfliktu hybrydowego wymierzonego we wschodnią granicę Wspólnoty. Jak jednak okazuje się, w rzeczywistości sankcje są przepisami, które nie wpływają w dużym stopniu na rzeczywisty wolumen wymiany handlowej między UE a Białorusią.
"Rzeczpospolita" przytacza dane białoruskiego urzędu statystycznego Biełstat, z których wynika, że do końca września tego roku wymiana handlowa Mińska z państwami Unii Europejskiej zwiększyła się o ponad 40 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.
Głównymi partnerami ekonomicznymi Białorusią są Niemcy i Polska. W ciągu ośmiu miesięcy 2021 roku wolumen wymiany handlowej między Berlinem a Mińskiem wyniósł ponad 2,2 mld dolarów (wzrost o 40 proc.). Połowa z tej kwoty to białoruski eksport do Niemiec.
Z kolei skala handlu Polski z Białorusią (w pierwszy półroczu 2021) to 2,5 mld dolarów, z czego import towarów z Białorusi to 1,1 mld dolarów. To więcej niż w pierwszym półroczu w 2019 roku przed pandemią.
Polacy kupują od państwowych białoruskich firm głównie drewno, metale nieszlachetne, produkty mineralne i produkty przemysłu chemicznego.
– Te tak zwane sankcje zostały wprowadzone w taki sposób, by nie uderzyć w najważniejsze pozycje białoruskiego eksportu do UE. To pstryczek, a nie żadne sankcje – komentuje dla "Rzeczpospolitej" białoruski ekonomista Jarosław Romańczuk.
Problem w tym, jak piszą dziennikarze "Rz", że realne i dotkliwe dla Mińska sankcje gospodarcze, okazałyby się także szkodliwe dla państw Wspólnoty. Ponadto, zmusiłyby Aleksandra Łukaszenkę do zacieśnienia więzów z Rosją, a to scenariusz równie zły, jak obecny.
Czytaj też:
Nieoficjalnie: W środę w PE debata nt. sytuacji na granicy Polski z BiałorusiąCzytaj też:
"Rozmawiałam z Morawieckim". Von der Leyen wydała oświadczenie