We wtorek 4 lutego Parlament Europejski będzie głosował nad przyjęciem rezolucji zwanej „Raportem Lunacek” wzywającym do radykalnego zwiększenia wsparcia dla „praw osób homoseksualnych”. Protest przeciw rezolucji w internecie podpisało blisko 150 tys. Polaków.
„Sprawozdanie w sprawie unijnego planu przeciwdziałania homofobii i dyskryminacji ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową”- tak oficjalnie nazywa się raport, którego autorką jest Ulrike Lunacek, była wiceprzewodnicząca Europejskiej Partii Zielonych. Stało się o niej głośno blisko dziesięć lat wcześniej, gdy obwieściła, iż jest pierwszą lesbijką wybraną do austriackiego parlamentu.
- Raport Lunacek zawiera bardzo niebezpieczne zapisy. Można powiedzieć, że w prowadzi, oczywiście w pewnej perspektywie czasowej do legalizacji adopcji dzieci przez osoby homoseksualne- mówi tygodnikowi „Do Rzeczy” eurodeputowany Tomasz Poręba (PiS).
Równie krytycznie „Raport Lunacek” ocenia eurodeputowany Paweł Zalewski (PO).
- To fatalny raport i mam nadzieję, że w głosowaniu nie przejdzie. Zamiast promować tolerancję, która jest potrzebna jest on elementem inżynierii społecznej wykorzystywanym przez radykalną lewicę – mówi Zalewski.
Raport Lunacek wzywa Komisję Europejską oraz państwa członkowskie UE do podjęcia działań zmierzających do „kompleksowej ochrony „praw podstawowych osób LGBTI”
Jak ma to wyglądać? „Komisja powinna priorytetowo potraktować kwestię przedłożenia wniosków dotyczących wzajemnego uznawania skutków prawnych wszystkich aktów stanu cywilnego w całej UE, w tym w odniesieniu do zarejestrowanych związków partnerskich, związków małżeńskich i prawnego uznawania płci” - instruuje deputowana Lunacek. To nic innego jak próba wymuszenia legalizacji związków homoseksualnych. Mowa jest też o prowadzeniu zakrojonej na szeroką skalę propagandy homoseksualnej. „Komisja powinna wspierać równość i niedyskryminację ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową we wszystkich swoich programach dla młodzieży i programach edukacyjnych”- napisano w raporcie. Na polskich stronach internetowych zbierane są podpisy pod petycją wzywającą do odrzucenia raportu. Ich liczba rośnie. W piątej, gdy zamykaliśmy wydanie „Do Rzeczy” było ich ok 120 tys, obecnie petycję podpisało blisko 150 tys osób.
- Będziemy się starali doprowadzić do odrzucenia rezolucji, podobnie jak wcześniej udało się zablokować przyjęcie raportu Estreli. Ale tym razem będzie to jeszcze trudniejsze ze względu na silny lobbing wśród posłów- mówi Poręba.
Zdegustowania całą sprawą nie ukrywa też eurodeputowany Jacek Saryusz- Wolski (PO) który w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” podkreśla stanowczo, że Parlament Europejski w ogóle nie powinien się tym raportem zajmować.
- PE i KE powinny pracować nad rozwiązaniem realnych, rzeczywistych problemów, w takich przypadkach gdzie ma możliwość działania. Powinien pracować nad działaniami w takich sprawach jak sytuacja na Ukrainie, gdzie mamy do czynienia z głębokim kryzysem- mówi nam eurodeputowany Saryusz- Wolski.
8 grudnia 2013 roku PE odrzucił projekt rezolucji portugalskiej socjalistki Edite Estreli „w sprawie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego” zalecający wprowadzenie w krajach członkowskich UE aborcji na życzenie.