W przypadku kredytów popularnie zwanych frankowymi – choć tak naprawdę żaden z kredytobiorców ani jednego franka na oczy nie widział, chyba że spłacając zobowiązania w tej właśnie walucie – mieliśmy do czynienia z, jak się dzisiaj okazuje, niedozwolonymi praktykami banków. Potwierdzają to od paru już lat sądy, wydając coraz więcej wyroków unieważniających umowy kredytowe. Kiedy w drugiej połowie pierwszej dekady tego wieku nastał największy popyt na kredyty frankowe, nie istniała jeszcze Komisja Nadzoru Finansowego. Jej rolę w odniesieniu do banków pełniła Komisja Nadzoru Bankowego. KNB stworzyła wprawdzie rekomendację, która nakazywała informować o ryzyku kursowym, ale ta rekomendacja nie dotyczyła instytucji doradztwa finansowego, takich jak Open Finance (w upadłości), a to za ich pośrednictwem zaciągnięto ogromną część takich właśnie kredytów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.