Niemal od samego początku inwazji w Rosji odbywają się masowe antywojenne protesty. Na przestrzeni ostatnich kilku dni w serwisach społecznościowych można było oglądać nagrania demonstracji m.in. z Moskowy i Sankt Petersburga. Mimo rozmaitych form cenzury część rosyjskiego społeczeństwa jest świadoma tego, co dzieje się za zachodnią granicą kraju.
Dzieci zatrzymane za antywojenne plakaty
W miejscach protestów rosyjskie służby państwowe zatrzymują część demonstrantów. W ostatnim czasie doszło do absurdalnego zdarzenia. Otóż do ambasady ukraińskiej w Moskwie z antywojennym plakatem i kwiatami przyjechała grupa dzieci w wieku od 7 do 11 lat.
W mediach pojawiły się informacje o zatrzymaniu pięciorga z nich. Dzieci przyszły do ambasady ukraińskiej z rodzicami, aby zaprotestować przeciwko wojnie. Dzieci zostały zwolnione z aresztu dopiero po przybyciu na miejsce prawnika.
O sprawie poinformowała m.in. mińska dziennikarka Hanna Liubakova. Zdjęcia opublikował na Twitterze także kanał NEXTA.
Do sprawy odniósł się także minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba.
„Putin jest w stanie wojny z dziećmi. Na Ukrainie, gdzie jego pociski trafiły w przedszkola i sierocińce, a także w Rosji. 7 lat o. Dawid i Sofia, 9 l. o. Matvey, 11 l. o. Gosha i Liza spędzili tę noc za kratkami w Moskwie z plakatami 'NO TO WAR'. Tak się boi ten mężczyzna” – skomentował na Twitterze.
Restrykcyjne przepisy w Rosji
Zgodnie z rosyjskim prawem, duże demonstracje wymagają od protestujących złożenia wniosku o zezwolenie, które musi wpłynąć do odpowiedniego urzędu nie wcześniej niż 15, ale nie później niż 10 dni przed wydarzeniem. Na tych, którzy protestują bez pozwolenia, mogą zostać nałożone wysokie grzywny, a w niektórych przypadkach nawet kara więzienia. Pojedyncze osoby mogą organizować "pojedyncze pikiety”, które są indywidualnymi protestami, ale nierzadko zdarza się, że ludzie są zatrzymywani również za taki sposób wyrażania swojego zdania.
W czwartek rosyjski Komitet Śledczy ostrzegł, że udział w jakichkolwiek protestach antywojennych jest nielegalny.
Stwierdzono również, że przestępstwa mogą zostać wpisane do rejestru karnego uczestników, co "zostawiłoby ślad na przyszłości danej osoby”
Czytaj też:
Prezydencki minister: Maski opadłyCzytaj też:
Anonymous: Włamaliśmy się do rosyjskiego ministerstwa