Zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej jest znany ze swoich mocnych wpisów, szkalujących Zachód oraz wybielających działania Rosji. Tym razem Dmitrij Miedwiediew zaatakował wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób sprzeciwiają się polityce Kremla.
"Często mnie pytają, dlaczego moje posty w Telegramie są tak surowe. Odpowiedź brzmi: nienawidzę przeciwników Rosji” – napisał Miedwiediew.
Rosyjski polityk określił swoich przeciwników mianem "bękartów i niezdar". Złożył także obietnicę ich powstrzymania za wszelką cenę. "Chcą naszej śmierci, śmierci Rosji. I dopóki jestem żywy, zrobię wszystko, aby zniknęli” – napisał na Telegramie były prezydent Rosji.
Miedwiediew komentuje sankcje
Ostatni wpis byłego prezydent Rosji to kolejna z serii ostrych wypowiedzi dotyczących obecnej sytuacji Moskwy na arenie międzynarodowej. Po agresji na Ukrainę Rosja jest sukcesywnie wykluczana z międzynarodowych gremiów, a jej gospodarka jest osłabiana przez zachodnie sankcje.
Pod koniec maja Miedwiediew skomentował szósty pakiet sankcji na Rosję, w którym znalazło się częściowe embargo na rosyjską ropę. Były prezydent napisał, że działania Zachodu nasuwają "obrzydliwe" wnioski. "Bez względu na to, co amerykańscy i europejscy dziadkowie mruczą, że karzą waszych przywódców, ale kochają zwykłych obywateli, jest to czystym nonsensem" – tłumaczył internautom polityk.
W innym wpisie rosyjski polityk porównał kanclerza Niemiec Olafa Scholza do Hitlera. Jednocześnie stwierdził, że Polska i Niemcy skorzystałyby, gdyby Ukraina zniknęła z mapy.
"Dlaczego Scholz potrzebuje Ukrainy? Odpowiedzi nie trzeba daleko szukać. Sojusz polsko-pruski, który z całych sił eskaluje sytuację i popycha obłąkanego Zełenskiego do coraz bardziej katastrofalnych wypowiedzi i działań, bardzo skorzysta, jeśli Ukrainy nie będzie na mapie jako państwa" – napisał Miedwiediew w mediach społecznościowych.
Czytaj też:
Miedwiediew: Celem szóstego pakietu sankcji nie jest RosjaCzytaj też:
Miedwiediew wyjaśnia, dlaczego działania na Ukrainie to "operacja specjalna", a nie wojna