Słowa bez znaczenia
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Słowa bez znaczenia

Dodano: 
Prezes PiS Jarosław Kaczyński (P) podczas spotkania w Siedlcach.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński (P) podczas spotkania w Siedlcach. Źródło: PAP / Przemysław Piątkowski
Odbieranie słowom sensu, szczególnie słowom mocnym, niosącym wysoki ładunek emocjonalny, stało się sposobem działania nie tylko polityków, lecz także tych, którzy teoretycznie zobowiązani są dbać o to właśnie, aby słowa zachowały swój sens.

T o był, powiem to dzisiaj jasno i prosto, bo według mnie jest to w 100 proc. udowodnione: zamach smoleński”. Takie słowa Naczelnika Państwa, bo oczywiście jego tu cytuję, za relacją ze spotkania z wyborcami w Siedlcach, powinny mieć konsekwencje co najmniej takie, jakie wyciągnęła Holandia z zebranych przesłanek, że za zestrzeleniem jej rejsowego boeinga stały armia i służby Rosji. A jak wiemy, o tym, że przyczyną katastrofy w Smoleńsku był zamach i że to udowodnione, Jarosław Kaczyński, wcześniej w tej kwestii powściągliwszy, od napaści Putina na Ukrainę mówił już wielokrotnie i jak dotąd żadne formalne noty, pozwy ani innego rodzaju oficjalne dokumenty za tym nie poszły. Każdy z nas, słysząc „zamach smoleński” i „udowodnione w 100 proc”., wyobraża sobie mniej więcej to, co w swoich kolejnych „ostatecznych” raportach sugeruje Macierewicz: że jeden Wania podczas remontu tupolewa w rosyjskich zakładach podłożył w nim dwie termobaryczne bomby, w genialnym proroczym natchnieniu przewidziawszy, że za miesiąc Polacy pokłócą się o wizytę w Katyniu, a za kilka miesięcy to tym właśnie tupolewem z bombami, a nie tym drugim, poleci Lech Kaczyński dziesiątego, a nie Tusk siódmego, i że dziesiątego będzie mgła i źle naprowadzany pilot zejdzie nad podsmoleńskim jarem poniżej granicy bezpieczeństwa i poniżej płyty lotniska, tworząc unikalną sytuację, w której dwa wybuchy będą mogły ujść niepostrzeżenie, a wtedy drugi Wania jakimś cudownym sposobem odpali te dwie bomby idealnie w chwili próby „odejścia” samolotu na drugi krąg. Albo zresztą, skoro był tak genialnym prorokiem, może przewidział to wszystko tak dokładnie, nawet opóźnienie startu, że sam od razu nastawił zapalnik zegarowy na właściwy dzień, godzinę i sekundę. Innymi słowy, słysząc o w 100 proc. udowodnionym zamachu, każdy z nas odruchowo rozumie, że Jarosław Kaczyński podpisuje się pod oczywistymi absurdami głoszonymi przez wiceprezesa PiS, jego komisję i wiernych wyznawców.

Cały artykuł dostępny jest w 40/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także