Dziennik powołuje się na wybitnego rosyjskiego naukowca prof. Walerija Sołowieja, który twierdzi, że ma powiązania z Kremlem. Profesor ujawnił, że kapitulacja oznaczałaby oddanie przez Rosję całego terytorium na Ukrainie z wyjątkiem Krymu, który stałby się strefą zdemilitaryzowaną.
Sołowiej przekazał, że w zamian Putin i jego ludzie unikną zarzutów kryminalnych w związku z wojną i będą mogli pozostać u władzy.
Propozycja miała zostać przedyskutowana między władzami w Kijowie a ich zachodnimi sojusznikami, zanim przedstawiono ją najbliższemu kręgowi Putina, który "pozytywnie zareagował na ten pomysł".
Krym ma pozostać rosyjski
Dokładne warunki umowy oznaczałyby rezygnację Rosji z wszelkich roszczeń do obwodów donieckiego, zaporoskiego, donieckiego i ługańskiego – w tym do obszarów okupowanych od 2014 r. Krym pozostanie częścią Rosji, ale zostanie zdemilitaryzowany, a Flota Czarnomorska przeniesiona.
Wzdłuż granic między Białorusią, Rosją i Ukrainą zostałaby utworzona strefa zdemilitaryzowana, bez użycia ciężkiej broni wewnątrz strefy. Rosja musiałaby także zrezygnować ze swojej obecności wojskowej w naddniestrzańskim regionie Mołdawii, a Ukraina zobowiązać się, że nie wstąpi do NATO przynajmniej przez siedem lat.
Gwarancje bezpieczeństwa sześciu państw?
Według Sołowieja sześć krajów zgodziło się zapewnić gwarancje bezpieczeństwa w ramach umowy, ale ich nie wymienił. Gwarancje prawdopodobnie obejmowałyby pakt, który miałby stanąć w obronie Ukrainy, gdyby została ponownie zaatakowana, a gwarantami prawdopodobnie byliby najbliżsi sojusznicy władze w Kijowie, między innymi Stany Zjednoczone i Wielka Brytania – pisze "Daily Mail".
– Jeśli zmasowane ataki rakietowe na infrastrukturę krytyczną Ukrainy, przede wszystkim na elektrownie, zostaną wznowione, oznacza to, że prezydent (Putin - red.) nie akceptuje tych warunków – powiedział Sołowiej.
Czytaj też:
Trzecia porażka Putina na Ukrainie. "W końcu straci też Kreml"