– Po pierwsze stanowi ochronę polskie granicy i jednocześnie terytorium Ukrainy przed rakietami stanowiącymi potencjalne zagrożenie. Dzięki skutecznej ochronie ukraińskiej infrastruktury krytycznej obywatele ukraińscy nie będą zmuszeni do opuszczania swoich domów – wskazał.
Szef MON podkreślił, że jest sprawą oczywistą, iż obsługę przekazanych Patriotów stanowiliby żołnierze ukraińscy. – Nigdy nie proponowaliśmy stronie niemieckiej przekazania sprzętu wraz z obsługą – zaznaczył.
– Nie rozumiem też często podnoszonego argumentu o konieczności przeszkolenia – cały czas państwa wspierające szkolą Ukraińców w obsłudze wielu nowoczesnych systemów uzbrojenia, w tym tak skomplikowanych jak wyrzutnie HIMARS czy system NASAMS – wyjaśnił wicepremier.
Szef MON: Patrzmy dalekosiężnie
Błaszczak podkreślił, że ta wojna nie skończy się jutro, ani nawet za miesiąc. – Oferując wsparcie musimy myśleć dalekosiężnie i z wyprzedzeniem. A każda jednostka nowoczesnej broni przybliża Ukraińców do zwycięstwa. Ze względu na przekazane już HIMARS0y i NASAMSY nie ma sensu argument, że Patrioty mogą być rozmieszczone jedynie na terytorium NATO. Inicjatywę wspierają też politycy niemieccy – poinformował minister.
– Najbardziej zainteresowani, czyli strona ukraińska, pozytywnie zareagowali na moją propozycję. Oni sami najlepiej wiedzą, czego potrzeba do skutecznej obrony i wielokrotnie prosili o nowoczesne systemy obrony przeciwrakietowej, w tym system Patriot – powiedział szef MON.
Wicepremier przekazał, że rozmawiał w środę z niemiecką minister obrony. – Przekonywałem ją, że rozstawienie wyrzutni Patriot na Ukrainie zwiększy bezpieczeństwo Polskie i naszych wschodnich sąsiadów. Christine Lambrecht zadeklarowała, że przedstawi tę propozycję w ramach niemieckiego rządu – powiedział polityk w Sejmie.
– Zapowiedziałem wsparcie podczas ewentualnych rozmów na forum NATO i liczę na to, że propozycja zostanie zaakceptowana – podsumował minister obrony Mariusz Błaszczak.
Czytaj też:
Zełenski do Muska: Przyjedź na Ukrainę. Powiesz, jak zakończyć wojnę