"Oto prawdziwe oblicze tzw. obrońców wolnych mediów. Prawią frazesy o wolności słowa, a sami chcą kneblować usta dziennikarzom. Nie ma na to mojej zgody. Dlatego wniosłem do SN skargę nadzwyczajną od wyroku w sprawie z powództwa prezydenta Sopotu przeciwko dziennikarzom Pawłowi Lisickiemu i Piotrowi Kubiakowi. Sąd nakazał im, by zapłacili Jackowi Karnowskiemu po 45 tys. zł i opublikowali specjalne oświadczenia, choć w toku procesu udowodnili swoją rzetelność. Obrona dziennikarzy i wolności słowa to obowiązek Prokuratora Generalnego" – podkreśla Ziobro w twitterowym wpisie.
W całej sprawie chodzi o artykuły dot. tzw. afery sopockiej. Teksty były publikowane w 2008 r. w dzienniku "Rzeczpospolita". Piotr Kubiak był jednym z autorów, a Paweł Lisicki (obecnie redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy") – ówczesnym redaktorem naczelnym. "Chodzi o ujawniony wówczas zapis rozmowy, która miała wskazywać, że prezydent Sopotu Jacek Karnowski złożył korupcyjną propozycję sopockiemu biznesmenowi Sławomirowi Julke – miał zażądać od niego dwóch mieszkań za pomoc w uzyskaniu zgody na rozbudowę kamienicy" – przypomina rp.pl.
Włodarz Sopotu usłyszał zarzuty prokuratorskie przyjęcia dwóch łapówek, jednak 2015 r. został uniewinniony.
Prezydent Jacek Karnowski skierował pozew przeciwko ówczesnemu redaktorowi naczelnemu "Rzeczpospolitej" Pawłowi Lisickiemu i ówczesnemu dziennikarzowi tej gazety Piotrowi Kubiakowi, zarzucając im naruszenie dóbr osobistych. W postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zapadł wyrok niekorzystny dla dziennikarzy. Nie usatysfakcjonował on również powoda. Apelacje wszystkich stron trafiły do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Wyrokiem z 30 stycznia 2018 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał zamieścić pozwanym po dwa oświadczenia na pierwszej stronie dziennika "Rzeczpospolita" (w wydaniu papierowym), w odstępach tygodniowych. Zasądził również od nich solidarnie kwotę 45 tysięcy złotych na rzecz Jacka Karnowskiego. Za taką decyzją sądu stało stwierdzenie, że w sprawie brak było wiarygodnych dowodów popełnienia przestępstwa przez Jacka Karnowskiego, a dziennikarze naruszyli zasady staranności i rzetelności dziennikarskiej.
Prokurator Generalny za wolnością wypowiedzi
Z wyrokiem nie zgodził się Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, który skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną na korzyść pozwanych.
Prokurator Generalny wskazał, że dziennikarze działali w celu rzetelnego informowania opinii publicznej, a nie w celu naruszenia dóbr osobistych, co jednoznacznie wskazywało na działanie w interesie społecznym, w ramach zagwarantowanej wolności prasy i dozwolonego prawa do swobodnej wypowiedzi. Dokonali pełnej, możliwej dla nich weryfikacji dostępnego nagrania propozycji korupcyjnej, przy czym sam Jacek Karnowski odmówił odniesienia się do jego treści. Uznali nagranie za wiarygodne. Co istotne, do podobnego wniosku doszła również prokuratura, która w 2008 roku ogłosiła prezydentowi Sopotu zarzuty, a w 2010 r. skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia. Dopiero później w związku z uzyskanymi opiniami biegłych pojawiły się wątpliwości dotyczące materiału dowodowego skutkujące umorzeniem postępowania.
W takich okolicznościach działanie dziennikarzy należy uznać za uprawnione i rzetelne. Na poparcie takiej oceny Prokurator Generalny przytoczył m.in. orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. dziennikarza, który w swoich publikacjach oskarżył o nadużycia pewnego dyrektora państwowego rumuńskiego przedsiębiorstwa. Równocześnie sprawę badała tamtejsza prokuratura, która finalnie wycofała się z oskarżenia. ETPCz orzekł, że „jeżeli dziennikarz działając w obronie interesu społecznie uzasadnionego, zachował szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiału prasowego, jego opublikowanie nie jest działaniem bezprawnym także wtedy, gdy okaże się, że materiał ten zawiera informacje nieprawdziwe”.
Dziennikarze w sprawie tzw. „afery sopockiej” wypełnili obowiązki, jakie nakłada na nich prawo prasowe. W szczególności zrealizowali postulat art. 6 tego aktu, gdyż dążyli do ustalenia prawdy, jakkolwiek byłaby ona niewygodna dla władzy, opierając się na uprawdopodobnionych okolicznościach, a także wypełniali zadania dziennikarza, jakim jest służba społeczeństwu i państwu (art. 10). Okoliczności te powinny wykluczać bezprawność ich działania. Orzekając inaczej, sąd niewłaściwie zastosował art. 12 ust. 1 pkt 1 Prawa prasowego.
Sąd orzekł nieproporcjonalnie
Uznając, że pozwani naruszyli dobra osobiste Jacka Karnowskiego, Sąd Apelacyjny w Gdańsku złamał również zasadę proporcjonalności w ochronie do czci i dobrego imienia powoda (art. 47 Konstytucji RP) z prawem pozwanych do wyrażania swoich poglądów, pozyskiwania i rozpowszechniania informacji (art. 54 Konstytucji RP), a także z art. 14 Konstytucji RP, stanowiącym, że Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. W efekcie sąd wystąpił przeciwko istotnej wartości konstytucyjnej jaką jest wolność słowa, która zapewnienia pluralizm poglądów i realnej możliwości ich prezentowania w przestrzeni publicznej, w sprawie dotyczącej funkcjonowania jednej z władz w państwie.
Brak wskazania sformułowań bezprawnych
Prokurator Generalny zarzucił również, że sąd nie wskazał precyzyjnie, które stwierdzenia publikacji były wg niego bezprawne. W gruncie rzeczy stanowisko sądu można zinterpretować, że działanie dziennikarzy było nierzetelne, bo powodowi nie udowodniono przestępstwa korupcji. Tymczasem takie podejście nie znajduje uzasadnienia w orzecznictwie. Przykładowo, w wyroku z czerwca 2004 r. SN stwierdził, że „nie ma podstaw do kreowania po stronie dziennikarza obowiązku wstrzymania się z informacją do czasu zbadania sprawy przez prokuraturę”.
Prokurator Generalny wniósł do Sądu Najwyższego o orzeczenie co do istoty sprawy poprzez oddalenie powództwa.
Czytaj też:
Ziobro chce likwidacji przepisu o zniesławieniu. "By Polska słynęła wolnością"