Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKŚ) przedstawiło niedawno nową wersję rozporządzenia w sprawie zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia. O co chodzi? „Chodzi konkretnie o świadectwa pochodzenia, które potwierdzają, że dana energia pochodzi z zielonych, czyli wolnych od emisji CO2 źródeł. Zgodnie z pierwotnym założeniem firmy obrotu miały wykazać certyfikatami, że w 2024 roku 11 proc. sprzedawanej przez nie energii pochodzi z OZE. Jednak według nowej wersji projektu odsetek ten spadnie do zaledwie 5 proc., co – uważają producenci – może wpływać na zaburzenia w funkcjonowaniu rynku energii” – informuje portal fronda.pl.
Zdaniem części ekspertów, finalnie zmiany mogą spowodować wzrost cen energii w Polsce, jednak pierwszym efektem wejścia w życie nowej wersji projektu rozporządzenia w sprawie zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia będzie brak zainteresowania inwestowaniem w Polsce w sektor zielonej energii.
– Będzie dużo mniejsze zainteresowanie inwestowaniem w odnawialne źródła energii. Nowe przepisy uderzą w przedsięwzięcia, które istnieją, a z pewnością też odbiją się na budowie nowych czy kredytowaniu inwestycji – twierdzi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. – Wzrośnie koszt kapitału, ponieważ ryzyko dla inwestorów podniesie się dramatycznie i nikomu nie będzie opłacało się stawianie na OZE. To spowoduje, że ceny energii w kraju będą droższe – dodaje przedstawiciel PSEW.
Część ekspertów z obszaru OZE uważa, że sam projekt jest dobry, ale diabeł tkwi w szczegółach. Nowe zapisy zaproponowane były przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii i przejęte przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
– Nie wiem czy ktoś tego nie przemyślał, czy wystawił premiera czy ministra rozwoju, który w stanowisku napisał to 5 proc. To jest niezgodne z podejściem, które w ostatnich latach czy miesiącach było promowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. To przecież doprowadziło do eksplozji, jeżeli chodzi o wzbogacanie Polski w źródła energii, że nie tylko jedną nogą twardo stoimy na węglu, ale też na wiatrakach, fotowoltaice, wiatrakach na morzu itd. Dla nas jest to całkowicie niezrozumiałe, niespodziewane i szkodliwe dla kraju – tłumaczy Janusz Gajowiecki.
– Najgorsze jest to, że nie mamy pewności, co będzie w kolejnych latach; nie mamy stabilności, ale przede wszystkim ten pierwszy rok, 2024, propozycja ministerstwa klimatu to było 12% kwoty umorzenia świadectw pochodzenia, a teraz spadło na 5%. Sprawa jest jednoznaczna z upadkiem tego systemu do zera. To powoduje, że nie będzie odpowiedniego popytu na podaż na rynku. Mówiąc wprost, część firm upadnie, ponieważ nie będzie popytu na ich produkt – uzupełnia ekspert.
Zdaniem prezesa PSEW, projekt jest niekorzystny dla branży OZE w odniesieniu do dywersyfikacji źródeł energii w Polsce. Gajowiecki uważa, że projekt resortu Klimatu i Środowiska uderza „w nowe odnawialne źródła energii, bowiem ten projekt godzi już w te, które istnieją, ale także odbije się na kredytowaniu nowych inwestycji”. – Wzrośnie koszt kapitału, te ryzyka po prostu dramatycznie wzrosną i nikomu nie będzie się opłacało inwestować w odnawialne źródła energii w Polsce – przewiduje Janusz Gajowiecki.
Będzie drożej?
Prezes PSEW uważa, że zniechęcenie inwestorów oraz nowa propozycja 5% kwoty umorzenia świadectw pochodzenia spowoduje, że ceny energii w kraju wzrosną. – Ten projekt spowoduje, że ceny energii w Polsce będą droższe – puentuje przedstawiciel sektora energii odnawialnej.
Na portalu Salon24 można przeczytać z kolei, że „w zaproponowanych zmianach zrezygnowano ze zdefiniowania wysokości obowiązku umarzania zielonych certyfikatów na trzy kolejne lata (co było powszechnie chwalone przez branżę OZE, jako budowanie przewidywalnych warunków funkcjonowania), na rzecz jednorocznego określenia przedmiotowej wartości, co takiej pewności nie tworzy”.
„Po wprowadzeniu jednych z najbardziej restrykcyjnych limitów cenowych dla źródeł odnawialnych w Unii Europejskiej, zniszczeniu rynku gwarancji pochodzenia poprzez nałożenie podatku sięgającego 97% przychodów z ich sprzedaży, rząd w końcu decyduje się na zniszczenie rynku zielonych certyfikatów. Wygląda to na cios w OZE w Polsce” – czytamy dalej.