Amerykańscy i europejscy urzędnicy, z którymi rozmawiał "The Wall Street Journal", podzielili się swoimi przemyśleniami na temat konsekwencji ewentualnego powrotu Trumpa do Białego Domu.
"Kraje zachodnie nie chcą, jak w 2016 r., wpakować się w kłopoty i przygotowują się na taką opcję. Jednym z aspektów przygotowań są próby zapewnienia nieprzerwanych dostaw broni na Ukrainę, w tym w ramach umów dwustronnych, w celu jej wsparcia, w razie potrzeby, nawet bez udziału Stanów Zjednoczonych" – ustalił dziennik.
Gazeta przypomina, że Trump będąc prezydentem, zagroził wycofaniem USA z NATO, jeśli inne kraje członkowskie nie zwiększą wydatków na obronność do wymaganych 2 proc. PKB.
Na lipcowym szczycie NATO w Wilnie sojusznicy Kijowa zgodzili się pomóc Ukrainie poprzez dwustronne zobowiązania, które powinny zapewnić "długoterminowe wsparcie w ochronie jej suwerenności i integralności terytorialnej, odbudowie gospodarki, ochronie obywateli i dążeniu do integracji ze wspólnotą euroatlantycką". Zostało to stwierdzone w deklaracji przyjętej przez kraje G7, przywódców Rady Europejskiej i Komisję Europejską.
Trump ograniczy pomoc wojskową USA dla Ukrainy?
Teraz członkowie grupy G7 omawiają te dwustronne umowy z Kijowem, a rządy kilku krajów starają się szybko dojść do porozumienia w sprawie wsparcia wojskowego, aby wzmocnić bezpieczeństwo Ukrainy w przypadku ograniczenia pomocy USA pod rządami Trumpa.
– Szanse na reelekcję Trumpa są bardzo duże – powiedział "WSJ" Benjamin Haddad, francuski poseł z ramienia partii prezydenta Emmanuela Macrona. – To sprawia, że my, Europejczycy, przyjmujemy ostrzeżenie i bierzemy na siebie więcej obowiązków – dodał.
Prawdopodobieństwo reelekcji Trumpa wymaga od krajów europejskich znacznego zwiększenia produkcji broni, od artylerii po systemy obrony powietrznej, aby UE mogła samodzielnie wspierać Ukrainę. Państwa Europy Wschodniej nie rezygnują też z prób wprowadzenia Ukrainy do NATO, choć na szczycie w Wilnie Kijowowi odmówiono akcesji, przede wszystkim ze względu na stanowisko USA i Niemiec.
Putin liczy na porażkę Bidena w 2024 r.
Tymczasem Moskwa i Pekin liczą na wygraną Trumpa i zmianę amerykańskiej polityki. Zachodni urzędnicy, na których powołuje się "WSJ", uważają, że prezydent Rosji Władimir Putin będzie próbował opóźnić wojnę do wyborów prezydenckich w USA, mając nadzieję, że porażka Joe Bidena w 2024 r. osłabi poparcie Waszyngtonu dla Kijowa i poprawi pozycję Moskwy przy stole negocjacyjnym.
Dr Krzysztof Winkler, ekspert Warsaw Enterprise Institute, powiedział w rozmowie portalem DoRzeczy.pl, że zaplecze eksperckie Republikanów wyraźnie mówi, iż nie da się rozdzielić teatru indo-pacyficznego od europejskiego i zaangażowanie USA na Ukrainie będzie musiało trwać.
Według Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii, Stany Zjednoczone przeznaczyły na wojskową, finansową i humanitarną pomoc dla Ukrainy 76,4 mld dolarów.
Czytaj też:
Pomoc dla Ukrainy. Biden prosi Kongres o dodatkowe miliardy