Do Sejmu Konfederacja wprowadzi 18 posłów. Choć to rezultat poniżej oczekiwań, pozwoli na utworzenie klubu parlamentarnego. (W poprzedniej kadencji, przy 11-osobowej reprezentacji, ugrupowanie funkcjonowało w formule koła).
Z listy warszawskiej do Sejmu wejdzie Sławomir Mentzen. W stolicy więcej głosów od prezesa Nowej Nadziei uzyskali dwaj kandydaci – Donald Tusk i Piotr Gliński.
Mentzen: Mogę pozwolić sobie na mówienie prawdy
Współprzewodniczący Rady Liderów Konfederacji Sławomir Mentzen opublikował na X post, w którym podsumował wyniki wyborów i wypowiedział się na temat dalszych działań.
Ekonomista zwrócił uwagę, że Konfederacja poprawiła wynik sprzed czterech lat. "Po raz pierwszy od wejścia Polski do UE, nowa partia utrzymała się w Sejmie. Co więcej, zwiększyliśmy swój stan posiadania i to przy rekordowej frekwencji. Patrząc z tej perspektywy, jest to oczywiście sukces. Jeżeli zaś porównamy naszą obecną sytuację z tą, w której byliśmy przez ostatnie 20 lat, to postęp jest wręcz niewiarygodny i przez prawie nikogo nieprzewidywany jeszcze 6 czy 7 lat temu" – czytamy we wpisie Mentzena.
Mentzen nadmienił, że nie zmienia to faktu, że miało być znacznie lepiej. "I niewiele do tego zabrakło. Popełniliśmy mnóstwo błędów, a kampanię wygrywa ten, kto popełnia ich mniej. Musimy je teraz przeanalizować, wyciągnąć wnioski, tak, żeby następnym razem było znacznie lepiej. Mądrzy ludzie mówią, że zanim zacznie się zmieniać świat, trzeba posprzątać swój pokój. I tym właśnie zamierzam się najpierw zająć" – pisze współprzewodniczący RL Konfederacji.
"Różni politycy mówią mi, że nie powinienem się przyznawać do porażki. I może mają z punktu widzenia polityki rację. Ale ja nie jestem politykiem, więc mogę pozwolić sobie na mówienie prawdy. Nie dowieźliśmy wyniku, który powinniśmy byli dowieźć" – dodaje.
Mentzen: Będziecie oszukani przez PO i PSL
Mentzen przypomina, że celem był dwucyfrowy wynik i około 40 posłów. Przyznaje, że Konfederacja nie zdoła zablokować rządu Donalda Tuska. "Nie wywróciliśmy stolika. To jest porażka. Przegrali przede wszystkim Polacy. Tusk już zdążył wycofać się z przyrzeczenia, że od razu po wyborach odblokuje KPO a Kosiniak-Kamysz z propozycji dobrowolnego ZUS dla przedsiębiorców. Mówiłem, że tak będzie. Młodsi wyborcy nie pamiętają rządów tego duetu, więc mogą być zaskoczeni. Ale będziecie musieli się do tego przyzwyczaić, że będziecie jeszcze nie raz przez nich oszukani. Niedługo sami zrozumiecie, czemu w 2015 roku ludzie woleli nawet PiS od nich" – pisze.
"Można, i może nawet trzeba, cieszyć się z tego co się ma. Ale ja nie mam takiego zwyczaju. Nie jestem w polityce po to, żeby nie mieć na nic wpływu. Są tysiące innych ciekawszych rzeczy, którymi można się zająć. Jestem tu po to, żeby coś zmienić. A do tego zbyt mocno się po tych wyborach nie zbliżyliśmy. Co jest moją wielką, osobistą porażką" – czytamy na X.
Polityk kończy wpis zapewnieniem, że rusza do dalszej pracy.
Wyniki wyborów
Pierwsze miejsce w niedzielnych wyborach do Sejmu zajęło Prawo i Sprawiedliwość, uzyskując 35,38 proc. (7 640 485 głosów), zaś na drugim miejscu uplasowała się Koalicja Obywatelska z 30,70 proc. poparcia (6 629 145 głosów).
Kolejne miejsca zajęli: Koalicja Polska 2050-PSL (Trzecia Droga) - 14,40 proc. (3 110 534 głosów), Lewica - 8,61 (1 858 971 proc. głosów) oraz Konfederacja - 7,16 proc. (1 547 299 głosów). Pozostałe ugrupowania nie przekroczyły progu wyborczego.
Podział mandatów
W przełożeniu na mandaty wygląda to następująco:
- PiS – 194
- KO – 157
- Trzecia Droga – 65
- Nowa Lewica – 26
- Konfederacja – 18
Łącznie KO, TD i Lewica będą miały 248 reprezentantów w Sejmie, co oznacza, że najprawdopodobniej uformują nowy rząd. Większość wynosi 231.
Czytaj też:
Mentzen: Za mojego dorosłego życia była taka prawidłowość. Obawiam się, że teraz będzie tak samo