Wygłaszając swoje exposé w Sejmie, Tusk stwierdził, że manifest Piotra Szczęsnego mógłby zastąpić całe jego wystąpienie. Następnie odczytał postulaty mężczyzny, który 19 października 2017 r. podpalił się w Warszawie na Placu Defilad w proteście przeciwko władzy Zjednoczonej Prawicy.
Ruch Tuska wywołał oburzenie polityków Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy na sali rozległy się okrzyki, marszałek Sejmu Szymon Hołownia przerwał premierowi, stwierdzając, że Szczęsny był obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej, który "wyraził swoją opinię i przypieczętował ją swoim życiem".
Fala krytyki
Posłowie PiS nie są jedynymi, którzy krytykują Tuska za wykorzystanie manifestu samobójcy. W internecie pojawiło się wiele komentarzy wskazujących, że włączenie tego tekstu do expose premiera było błędem.
"Tyle się mówi w mediach, żeby nie robić takich rzeczy, bo mogą wywołać efekt Wertera ale nie, romantyzujmy publiczne samobójstwo" – napisała w mediach społecznościowych blogerka kataryna.
"Mam potężny zgrzyt z odczytaniem przez Donalda Tuska w trakcie exposé manifestu Piotra Szczęsnego. Człowiek miał poważne problemy, popełnił samobójstwo. To zawsze wielka tragedia. Uważam, że nie należy tego – świadomie bądź nieświadomie – nobilitować czy wskazywać za przykład" – stwierdził Łukasz Rogojsz z portalu Interia.
"Wykorzystywanie śmierci w polityce. Łaknienie emocji bez poczucia konsekwencji. Żadnych granic" – ocenił poseł PiS Waldemar Buda.
"Donald Tusk właśnie rozpoczął tworzenie religii 15 października. Z własnymi prorokami, męczennikami, doktrynami, przykazaniami, świętymi tekstami i świątyniami z dobrą nowiną w kinach. To się dzieje niestety nieironicznie" – napisał Witold Tumanowicz, poseł Konfederacji.
"Premier Donald Tusk z mównicy sejmowej cytuje list pożegnalny Piotra Szczęsnego. Szef rządu kompletnie nie zdaje sobie sprawy, jak szkodliwy jest ten ruch. Ciągle nie rozumiemy, jak niebezpieczny jest efekt Wertera" – ocenił Marek Mikołajczyk z "Dziennika Gazeta Prawna".
"Tusk zaczyna swoje przemówienie od cynicznego wykorzystania tragedii człowieka, który uwierzył w kłamliwą propagandę PO i sprzyjających jej mediów. Gdy w 2011 r. inny człowiek podpalił się pod kancelarią premiera Tuska, media nazywały go terrorystą. Skrajny cynizm i hipokryzja. Fatalny początek tego rządu" – napisał Paweł Jabłoński, polityk PiS.
Czytaj też:
Braun w Sejmie: Pytam, kto będzie siedziałCzytaj też:
Exposé Tuska. "Będziemy się nazywać Koalicją 15 października"