Po głosowaniu nad wyborem Donalda Tuska na premiera w poniedziałek wieczorem, posłowie odśpiewali hymn, po czym marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że zakończyło się rozpatrywanie punktów porządku dziennego. Mimo to na mównicę wszedł Jarosław Kaczyński. – Jest taki tryb, jak ktoś kogoś obraża – stwierdził. – Panie pośle, w trybie sprostowania? – dopytywał prezesa PiS Hołownia.
– Ja nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno, pan jest niemieckim agentem, po prostu niemieckim agentem – powiedział Kaczyński, zwracając się do Tuska. W tym momencie Hołownia zaapelował do prezesa PiS, by opuścił mównicę. – Dziwne są tego rodzaju obelgi rzucane w takim momencie i w takim dniu, panie pośle Kaczyński – skomentował marszałek.
Braun: Kto będzie siedział?
Do tych słów odniósł się we wtorek, przed exposé Donalda Tuska, poseł Grzegorz Braun. Zrobił to w ramach przedstawienia wniosku formalnego.
– Panie marszałku, kiedy zamykał pan wczorajszy dzień I posiedzenia Sejmu X kadencji, z tego miejsca pan prezes Jarosław Kaczyński wygłosił zdanie, które nie miało charakteru ocennego, stwierdzał fakt: "Donald Tusk agentem niemieckim" Rozumiem, że pan prezes nie dopełnił obowiązków, a może przekroczył uprawnienia. Być może wszedł w posiadanie informacji, do których nie miał prawa docierać. A być może nie dopełnił obowiązku, ponieważ nie uruchomił żadnych procedur, które by doprowadziły do zbadania i napiętnowania w przypadku zdrady narodowej. Panowie Kamiński i Wąsik najwyraźniej także nie dopełnili obowiązku. Z tego miejsca padały już podobne zdania i powinni byli siedzieć, albo Milczanowski, albo Oleksy, albo Morawiecki – mówił Braun.
Poseł podkreślił, że "ktoś powinien wreszcie siedzieć". – To nie jest sprawa, panie marszałku, "prywatnego chamstwa", jak był pan łaskaw to podsumować, prywatnego chamstwa i braku zdolności do przestrzegania norm współżycia społecznego. Proszę nie sprowadzać tego na tory prywatnego konfliktu dwóch zgryźliwych tetryków. Mówmy o sprawach... – kontynuował, jednak Hołownia wyłączył mu mikrofon, ponieważ Braun dwukrotnie przekroczył wyznaczony czas wypowiedzi.
– Pytam, kto będzie siedział – wołał do marszałka Braun, już przy wyłączonym mikrofonie. – Dowiemy się w swoim czasie. Na razie proszę, żeby to pan usiadł – podsumował Hołownia.
Czytaj też:
"Miałem to na końcu języka". Hołownia zdradza, co chciał powiedzieć KaczyńskiemuCzytaj też:
Warzecha: Obie strony sporu politycznego twierdzą, że walczą ze złem