"Daniel Obajtek otrzymał od Jarosława Kaczyńskiego obietnicę pierwszego miejsca na podkarpackiej liście. Obajtek propozycję przyjął" – podał portal Wirtualna Polska. Ponadto o miejsce na liście ma zabiegać były prezes TVP Jacek Kurski. "Były prezes TVP nie otrzymał jednak jednoznacznej deklaracji od Jarosława Kaczyńskiego, że otrzyma 'biorące miejsce' do PE. Ale bardzo się o to stara" – czytamy. Według informatorów, Kurski ma bardzo duże szanse.
– To nie podoba się w partii. Ludzie latami za kiepskie pieniądze użerali się w Sejmie, harowali w kampaniach za nic, wielu czekało na swój moment. A teraz na złotych spadochronach chcą wrócić panowie prezesi – twierdzi informator WP.
Inny rozmówca jest z kolei zwolennikiem startu Obajtka i Kurskiego. – Sorry, ale to Orlen i TVP robiły kampanię PiS. Obajtek i "Kura" powinni być witani na listach jak swoi. I to chlebem i solą! – wskazuje.
"W PiS jednak nie ma takiego entuzjazmu. Podobnie jak w przypadku planowanego startu w wyborach do PE Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego" – czytamy. – Z jakiej racji oni mają kandydować? Z czym mieliby pójść do Brukseli? Jakie kompetencje za nimi stoją, co oni wiedzą o polityce europejskiej? Nawet języków nie znają. O czym my mówimy? – pyta oburzony przedstawiciel młodszej generacji polityków PiS.
Kolejny rozmówca Wirtualnej Polski przekonuje, że ostateczne decyzje w sprawie list wyborczych do Parlamentu Europejskiego zapadną dopiero po wyborach samorządowych.
Kamiński i Wąsik do PE? Miażdżący wynik sondażu
Z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badań Pollster dla "Super Expressu" wynika, że 79 proc. badanych uważa, iż Kamiński i Wąsik nie powinni startować w wyborach do PE. Przeciwnego zdania jest 21 proc. respondentów. – Tak duży odsetek niechętnych obu politykom oznacza, że Polacy mają bardzo dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy. Panowie Wąsik i Kamiński nie mają jednoznacznie określonego statusu w administracji publicznej, a z drugiej strony nie wiadomo, co mogli by wnieść do Parlamentu Europejskiego, jakie mają do tego kompetencje. Na pewno nie wnieśli by nic pozytywnego, więc mogą to być zmarnowane głosy – ocenia politolog prof. Kazimierz Kik.
Czytaj też:
Oszustwo wyborcze? "Do PKW zgłosiła się jeszcze jedna Trzecia Droga"Czytaj też:
PiS nie ma pieniędzy na kampanię przed wyborami samorządowymi?