Ziemkiewicz zwrócił uwagę, że więcej uczciwości jest w tym, co się pisze nieraz w Izraelu, niż w polskich gazetach. – Nie mamy do czynienia z wojno polsko-żydowską. Tu nie chodzi o nieścisłości zapisów, tylko o samą kwestię zanegowania odpowiedzialności Polski za Holokaust, która jest częścią skrajnie szowinistycznej narracji obecnej w Izraelu – mówił.
Publicysta "Do Rzeczy" przyznał, że przegłosowana nowelizacja ustawy o IPN nie jest doskonała, ale dotyczy to całego prawodawstwa w Polsce. – Zawsze byłem przeciwnikiem ustaw penalizujących kłamstwa historyczne (...) W momencie, kiedy wszystkie kamery są zwrócone na Auschwitz, wychodzi ambasador Izraela i wprost oskarża nas o współodpowiedzialność za Holokaust – dodawał oburzony.
Ziemkiewicz podkreślił też, że pamięć Holokaustu nie jest kształtowana przez tych, którzy go przeżyli lub przez historyków, ale przez kulturę masową. – Niemcy zrobili film Valkyrię, czy "Nasze matki, nasi ojcowe". Myśmy zrobili film "Pokłosie", wysłaliśmy Aleksandra Kwaśniewskiego, który przepraszał z góry za Jedwabne – wyjaśniał.