Polscy rolnicy kontynuują protest przeciwko niekontrolowanemu napływowi produktów rolnych z Ukrainy. Pojawiają się kolejne doniesienia, że od naszych sąsiadów wjeżdżają transporty ze zbożem, które jest objęte embargiem. W sieci pojawiły się zdjęcia pokazujące, że na bocznicach kolejowych i terminalach przeładunkowych w Dorohusku znajduje się m.in. rzepak. Rolnicy alarmują, że produkty z Ukrainy są ram są przeładowywane i następnie wysyłane do Polski czy Niemiec jako polskie.
W poniedziałek o sytuacji mówił wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych Tomasz Ognisty w programie Jaśminy Nowak na antenie Radia WNET.
Rolnik powiedział, że transport kolejowy nie zmniejszył się i trwa cały czas, codziennie kilkanaście pociągów.
Rolnicza NSZZ: Wszyscy wiedzą. Policja pilnuje
Pytany o interwencję rolników w Dorohusku powiedział, że zastanawiające jest zachowanie policji. – Jesteśmy przekonani, że wszyscy o wszystkim wiedzą. Proceder trwa w najlepsze, firmy z Polski lub z Niemiec nadal zamawiają towar na Ukrainie. […] Jest to niesamowicie pilnowane przez policję i ochronę kolei – powiedział, dodając, że służby dbają o to, żeby rolnicy nie mieli wzglądu, co naprawdę jest przewożone.
– Od lokalnych organizatorów protestów usłyszeliśmy, że porty przeładunkowe na granicy czy obok granicy, są prywatne – powiedział, dodając, że właściciele terminali kolejowych straszą rolników sądami, jeżeli będą próbować blokować przejazdy.
W dalszej części programu Ognisty mówił m.in. o polskich firmach, które zamawiają towary z Ukrainy oraz obarczaniu rolników kolejnymi regulacjami (jak planowany obowiązek ugorowania 4 proc. gruntów), co stanowi w jego ocenie nie żadne dbanie o planetę, jak przekonuje unijny establishment, lecz tworzenie rynku zbytu na produkty z Ukrainy, której regulacje UE nie obowiązują.
Strajk generalny
Przed rozpoczęciem protestów polscy rolnicy wielokrotnie prowadzili strajki ostrzegawcze i tłumaczyli, że napływ produktów z Ukrainy nie jest kontrolowany i nie podlega unijnym regulacjom, co dodatkowo potęguje nieuczciwą konkurencję ze strony położonych na Ukrainie agroholdingów.
Rolnicy wezwali premiera Tuska, by natychmiastowo zamknął polską granicę z Ukrainą do czasu aż zostanie stworzona możliwość kontrolowania wszystkich towarów wjeżdżających do Polski z tego kraju. Następnie, jak postulują, należałoby wprowadzić systemowe rozwiązania w tym zakresie.
Rolnicy podnoszą także kwestie dotyczące, jak twierdzą, toksyczności i niższej jakości żywności z Ukrainy. Chodzi tu m.in. o tzw. zboże techniczne.
Ludziom wmawiano, że zboże będzie jechać do Afryki
Przypomnijmy, że od 1 czerwca 2022 roku firmy z Ukrainy mogły bez żadnych ograniczeń taryfowych i pozataryfowych wwozić zboże do UE w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych. Gigantyczny, niekontrolowany import ziarna z Ukrainy szybko stworzył ogromny kłopot dla polskich rolników.
Zboże miało bowiem przejeżdżać przez teren Polski do innych państw, a w praktyce tak nie jest.
Czytaj też:
Ukraińcy zastraszają polskiego rolnika. Trafił na listę wrogów UkrainyCzytaj też:
Przeworska: Rolnicy doszli do ściany. Eurokraci próbują ich oszukaćCzytaj też:
Stanica Dorohusk. Wywiad z Rafałem Meklerem