Czy wolno krytykować izraelskie zbrodnie? Polemika z Łukaszem Warzechą

Czy wolno krytykować izraelskie zbrodnie? Polemika z Łukaszem Warzechą

Dodano: 
Palestyńskie dzieci w zniszczonej przez wojsko Izraela Strefie Gazy
Palestyńskie dzieci w zniszczonej przez wojsko Izraela Strefie Gazy Źródło: PAP/EPA / MOHAMMED SABER
Mariusz Dzierżawski | Znany z wolnościowych poglądów Łukasz Warzecha, opublikował na portalu DoRzeczy.pl tekst pt. To jest nie nasza wojna. Wyraża w nim zdumienie, że wobec konfliktu palestyńsko-izraelskiego istnieją w Polsce środowiska konserwatywne, które krytykują Izrael.

Publicysta zwraca uwagę, że Palestyńczycy uciekają się do działań terrorystycznych, a islam, który w większości wyznają, stanowi zagrożenie dla Zachodu. W tej sytuacji konserwatyści powinni mimo oczywistych zbrodni Izraela kibicować temu państwu.

Odnosząc się do terroryzmu palestyńskiego, Warzecha wspomina porwanie i zamordowanie 11 sportowców izraelskich przez komando organizacji „Czarny Wrzesień” podczas olimpiady w Monachium w roku 1972. Terroryzm w Palestynie ma znacznie dawniejsze korzenie. Być może redaktor Warzecha o tym nie wie, choć powinien, ale spiralę terroru na początku XX wieku rozpoczęli syjoniści, którzy postanowili osiedlić się w Palestynie, a przy okazji wyzuć z ich ziemi arabskich mieszkańców. Terror izraelski w Palestynie trwa nieprzerwanie, a od 1948 roku przybrał postać terroryzmu państwowego. Izrael okupuje Strefę Gazy i Zachodni Brzeg od 1967 roku, a arabskich mieszkańców traktuje jak podludzi. Można się o tym przekonać choćby z wypowiedzi izraelskiego dziennikarza pisma Haaretz, Gedeona Levy.

Zastanawiam się, jak można akceptować pozbawienie Palestyńczyków wolności i własności, a jednocześnie głosić poglądy wolnościowe. Wydaje się, że Warzecha akceptuje brutalne rozbijanie protestów studenckich w USA i Holandii, argumentując, że protesty te to groźny ruch służący islamizacji Zachodu. W latach 60’ ubiegłego stulecia przez Amerykę przetoczyły się studenckie protesty przeciw wojnie w Wietnamie. Zwolennicy wojny argumentowali, że jest to robota Sowietów i dlatego trzeba z tymi protestami brutalnie się rozprawić. Podczas demonstracji w Ohio Gwardia Narodowa zastrzeliła czterech i raniła dziewięciu studentów. Argumentu o „osłabianiu państwa” można użyć przeciw każdemu krytykowi polityki rządu. Wielokrotnie ostatnio zdarzało się to Warzesze, krytykowanemu za sceptycyzm wobec narracji covidowej i entuzjazmu wojennego. Policja holenderska brutalnie rozbijająca protesty studenckie to ta sama policja, która pałowała covidosceptyków i strzelała do protestujących rolników. Brutalność policji bierze się w pakiecie.

W tekście autor porusza jeszcze kwestię realizmu politycznego. Naprawdę trudno zrozumieć, jakie miałyby być powody, aby Polacy wspierali państwo, które od dziesięcioleci atakuje Polskę i Polaków, zarzucając nam najgorsze zbrodnie. Być może redaktor Warzecha przypuszcza, że ciosy ze strony Izraela i lobby żydowskiego w USA będą dzięki temu łagodniejsze. Przypuszczenia takie są jednak sprzeczne z doświadczeniem.

Na zakończenie trzeba odnieść się do kwestii fundamentalnej. Islamizacja Europy jest egzystencjalnym zagrożeniem dla naszej tożsamości. Nie zwalczy się go jednak pałując tych, którzy protestują przeciwko mordowaniu Palestyńczyków. Elity europejskie od lat zwalczają chrześcijaństwo i wywodzącą się z niego moralność. Niestety mają na tym polu wielkie sukcesy. Bezbożne i niemoralne rzesze Europejczyków, które wolą zabijać swoje dzieci niż podejmować trud ich wychowania są skazane na klęskę w konfrontacji z ludźmi, którzy wierzą w coś więcej niż własny brzuch.

„Realizm polityczny”, który nie uwzględnia czynników religijnych i moralnych, ma tyle samo wspólnego z realizmem, co krzesło z krzesłem elektrycznym.

Czytaj też:
To nie jest nasza wojna

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także