Na posiedzeniu Senatu 8 maja br. większość koalicyjna przegłosowała nowelizację ustawy uznającą język śląski za język regionalny. Nie było to zaskoczeniem, bo już wcześniej większość senatorów Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy deklarowała, że poprze ustawę. Teraz nowo uchwalone prawo trafi na biurko Andrzeja Dudy.
Do dyskusji nad językiem śląskim włączył się Donald Tusk. W czasie obrad Europejskiego Kongresu Gospodarczego zaapelował do polskiej głowy państwa, mówiąc: – Jeśli mówimy dzisiaj o tym, że musimy istotę Europy uchronić, to mówimy właśnie o takich sprawach jak nasza kultura, np. rzadkie języki. Mam nadzieję, że usłyszy to pan prezydent. Nie trzeba się bać Śląska, nie trzeba się bać Wspólnoty, nie trzeba się bać języka śląskiego”.
Błąd prezydenta?
Lider Platformy Obywatelskiej wystosował swój apel, mimo że już parę dni wcześniej wiele mediów podało informację, którą potwierdzali pracownicy Kancelarii Prezydenta RP, że Andrzej Duda ustawy uznającej godkę śląską za język regionalny nie podpisze. Prezydent być może dokonał takiego kontrolowanego wycieku, chcąc zmrozić plany wielkiej kampanii, o której zaczęli mówić zwolennicy śląskiej autonomii. Mówiono o potrzebie wyjazdu do Warszawy na spotkanie z prezydentem grupy śląskich pisarzy, artystów i ludzi sztuki, m.in. ze Szczepanem Twardochem na czele, którzy mieli zachęcać głowę państwa do złożenia podpisu pod ustawą. W planie było też staranie się o spotkanie prezydenta z przedstawicielami samorządów śląskich miast, którzy mieli zachęcać Andrzeja Dudę do niewetowania nowego prawa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.