– Według naszych obliczeń armia ukraińska traci miesięcznie około 50 tys. ludzi – powiedział Putin, dodając, że są to zabici i ranni, i że ich stosunek wynosi 50/50.
Jak tłumaczył, stosunek "nieodwracalnych strat" między Rosją a Ukrainą wynosi w przybliżeniu jeden do pięciu. Ponieważ oficjalne straty armii rosyjskiej to około 10 tys. żołnierzy miesięcznie, w ciągu 27 miesięcy wojny daje to liczbę 270 tys., z czego 135 tys. to zabici.
Podobna liczbę podał niedawno minister spraw zagranicznych Francji Stephane Sejourne. Według niego Rosja straciła na Ukrainie 500 tys. żołnierzy, z czego 150 tys. zginęło.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział pod koniec maja, że na Ukrainie co miesiąc ginie lub zostaje ciężko rannych 24 tys. rosyjskich żołnierzy.
Zdaniem brytyjskiego Ministerstwa Obrony na koniec kwietnia br. armia rosyjska straciła 450 tys. żołnierzy (zabitych i rannych). Amerykański wywiad w sierpniu ub.r. oszacował straty rosyjskie na 360 tys. żołnierzy, z czego 120 tys. to zabici.
Niezależne media, Mediazona i BBC, potwierdziły śmierć 50 tys. rosyjskich żołnierzy. Jak udało im się ustalić, co najmniej 43 proc. zabitych nie było związanych z wojskiem w momencie rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę na pełną skalę, 18 proc. potwierdzonych strat stanowili jeńcy, 13 proc. ochotnicy, a 12 proc. zmobilizowani.
Ilu żołnierzy naprawdę straciła Rosja, a ilu Ukraina?
Danych dotyczących strat osobowych obu armii nie sposób zweryfikować, ponieważ zarówno Moskwa, jak i Kijów trzymają je w tajemnicy. Jednocześnie chętnie informują o stratach przeciwnika.
25 lutego br. podczas konferencji podsumowującej dwa lata rosyjskiej inwazji prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że na wojnie zginęło ponad 30 tys. ukraińskich żołnierzy. To był pierwszy raz, gdy Zełenski publicznie podał bilans ofiar śmiertelnych po stronie ukraińskiej od czasu rosyjskiej agresji.
Eksperci zwracają uwagę, że populacja Ukrainy jest prawie trzykrotnie mniejsza niż Rosji. Kijów ma też mniejsze możliwości mobilizacyjne, w przeciwieństwie do Moskwy, która wysyła na front kogo tylko na może, nawet więźniów skazanych za najcięższe przestępstwa.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. "Taktyczny sukces" Rosjan w obwodzie charkowskim