DoRzeczy.pl: W Warszawie gościł kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Podczas konferencji z udziałem premiera Donalda Tuska, szef polskiego rządu stwierdził, że sprawa reparacji jest de facto zamknięta. Co pan na to?
Prof. Bogdan Musiał: Olaf Scholz powiedział to samo. Natomiast w styczniu to samo powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który podczas wizyty w Berlinie stwierdził, że sprawa jest przedawniona i nie ma podstaw prawnych. Chociaż pan premier Tusk wspomniał, że Polska została skrzywdzona, lecz nie uzyskała odszkodowań. Dziś polski rząd przyjmuje twierdzenie Niemiec, jakoby 23 sierpnia 1953 roku, Polska się prawnie zrzekła z reparacji wobec NRD i Niemiec w całości, co jest oczywiście bzdurą. To nie nastąpiło. Nie ma takiego dokumentu prawnego. Niemcy na tym jednak przystają.
Donald Tusk przyjmuje narrację niemiecką, lecz mamy również narrację części polskiej. Niejaki pan profesor Jan Barcz pseudonim SB "Jaksa", który podobnie argumentuje z panem prof. Krzysztofem Ruchniewiczem. Ci panowie o co najmniej wątpliwych kompetencjach naukowych, dokładnie przyjęli opcję niemiecką. Mnie to nie dziwi. To są ludzie, których można pozyskać do własnych celów, przez zapraszanie na wykłady i konferencje w Niemczech, przez jakieś nagrody czy finansowo korzystne projekty. Barcz w przeszłości „pracował” jako TW dla SB za pieniądze. Oni dali “podkładkę” dla strony polskiej. Na tym się zapewne Donald Tusk oraz Radosław Sikorski opierają. Premier od początku mówił, że Polska nie jest tym zainteresowana, a on sam wstrzymywał się z odpowiedzią na pytania o reparacje, ewentualnie dodając, że chodzi w nich o skłócenia nas z Niemcami.
W Polsce wrze. W sieci internaucie stwierdzają, że Scholz upokorzył Tuska. Czy można tak odbierać tę konferencję?
Taka jest polska strona, jednak Scholz widzi to inaczej, ponieważ on ogłosił, że strona niemiecka przygotuje jakieś zadośćuczynienie dla tych Polaków i Polek, którzy byli ofiarami represji niemieckich i którzy jeszcze żyją. Medialnie to oczywiście całkiem nieźle brzmi, jednak jeśli nad tym się zastanowimy, to wojna zakończyła się osiemdziesiąt lat temu. Ile żyje ofiar niemieckich represji? A jeśli weźmiemy pod uwagę, że sprawa będzie się przeciągać przez kolejne dwa lata, to ilu z nich zostanie? Mały promil poszkodowanych przez niemieckie represje. Podobnie Niemcy działali w kontekście rozliczenia zbrodniarzy wojennych. Tak długo przeciągali procesy, że większość z nich zmarła z przyczyn naturalnych. Zatem brzmi to ciekawie, a w rzeczywistości to jest bezczelność. Pamiętajmy również, że z naszej strony brzmi to oburzająco, jednak ze strony państwa niemieckiego jest to logika.
Niemcy realizują swoje interesy. W odróżnieniu od Polski.
Otóż to. Do tego zmierzam. Gdyby Niemcy musieli zapłacić za wszystkie zbrodnie, których dokonali, to ich budżet niemiłosiernie by ucierpiał, albo nawet mógłby upaść. Niemcy szukają w Polsce takich grup, które przyjmują ich narrację, następnie ich wspierają. Grupy te czynią to z przekonania bądź z oportunizmu, korupcji politycznej lub naukowej.
Czy Tusk i Scholz zamknęli w tej chwili całkowicie temat reparacji dla Polski, nawet w przyszłości?
Nie, ponieważ Tusk i Scholz musieliby podpisać umowę dwustronną w tej sprawie, która musiałaby jeszcze zostać zatwierdzona przez prezydenta. I tu mamy błędne koło, bowiem jeśli taka umowa zostałaby podpisana, to oznaczałoby przecież, że takie reparacje się Polsce do momentu podpisania ewentualnej umowy należały. Zatem Niemcy nie będę próbować tego poruszać. Sam Tusk również, ponieważ ma wśród swoich wyborców również zwolenników reparacji, zatem otwarcie nie będzie mówił o oficjalnym, pisemnym zrzeczeniu się ich.
Czytaj też:
Ziemkiewicz: Nazywam Bodnara zbirem. Niech mnie pozwie. Lisicki: Prokuratura zmienia sens słówCzytaj też:
"Obłudne serduszko Tuska". Ziobro mocno o sprawie ks. Olszewskiego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.