RYSZARD GROMADZKI: Po ponad 20 latach działania w Prawie i Sprawiedliwości opuszcza pan to ugrupowanie i ogłasza zamiar założenia własnej partii. Wydarzyło się coś nadzwyczajnego, co przepełniło czarę goryczy, czy może uznał pan, że dalsza walka o wewnętrzną reformę w PiS nie ma już sensu? Wielu sympatyków PiS upatrywało w panu "sumienie partii", polityka, który nie bał się mówić wprost prezesowi Kaczyńskiemu tego, co mu się w partii nie podoba.
JAN KRZYSZTOF ARDANOWSKI: Dziękuję za tę ocenę. Moja decyzja o odejściu z PiS była skutkiem procesu, który we mnie dojrzewał, a także obserwacji tego, co dzieje się na scenie politycznej. Myślę o kolejnych wyborach przegranych przez PiS, co jest zarówno efektem wewnętrznej struktury partii, jak i poważnych błędów, które popełniło Prawo i Sprawiedliwość w kolejnych kampaniach wyborczych. Odejście z PiS nie jest dla mnie łatwą decyzją. Byłem z tą formacją związany 23 lata. Śmiem powiedzieć, że byłem dla partii jakąś wartością dodaną, choć pewnie różni Suscy czy inni z wianuszka pochlebców otaczających prezesa Kaczyńskiego będą oceniali to inaczej. Głosowali na mnie w znacznym stopniu wyborcy, którzy popierali mnie, a nie PiS. Wspierałem Prawo i Sprawiedliwość w różnych sytuacjach, również pełniąc funkcję ministra rolnictwa, co zaowocowało wysokim poparciem dla PiS na wsi w wyborach parlamentarnych w 2019 r. i prezydenckich rok później. To nie autopromocja, tylko ocena zewnętrzna.
Błędy w polityce nie są niczym nadzwyczajnym, problem pojawia się, kiedy się w nich trwa. Z przegranych wyborów parlamentarnych i samorządowych odtrąbionych jako sukces, choć de facto przegranych, nie zostały wyciągnięte żadne wnioski. A przecież w systemie parlamentarno-gabinetowym zwycięzcą wyborów jest to ugrupowanie, które potrafi stworzyć rząd. Jeśli nie jest w stanie stworzyć go samodzielnie, co w Europie będzie pewnie absolutną rzadkością ze względu na coraz większe podziały w społeczeństwach, to musi tworzyć rząd, budując większość w Sejmie w oparciu o koalicję. Prawo i Sprawiedliwość nie słuchało nie tylko mnie, nie wyciąga wniosków z błędów, na które zawracają również uwagę inni.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.