Pierwsze propozycje rozwiązania konfliktu poprzez dyplomację padły ze strony Kremla w lutym i marcu 2022 r. Rozmowy trwały na Białorusi, potem w Stambule, gdzie Moskwa proponowała rezygnację Ukrainy z planów akcesji do NATO w zamian za otrzymanie międzynarodowych gwarancji bezpieczeństwa. Status Krymu miałby być omawiany na poziomie prezydentów przez kolejne 15 lat. Ukraina zaś musiałaby się zobowiązać, że w tym czasie nie będzie podejmować prób odzyskania półwyspu drogą wojskową. Putin oczekiwał też, że Kijów ustanowi język rosyjski drugim urzędowym na Ukrainie oraz zmniejszy liczebność armii. Przyjęcie tych propozycji oznaczałoby de facto kapitulację. I nowy Majdan, który zapewne zmiótłby ekipę Zełenskiego z powierzchni władzy, bo społeczeństwo nie zaakceptowałoby takich ustępstw.
Jesienią 2022 r. Zełenski zaprezentował swoją „formułę pokoju”. Przewidywała ona niezbyt realne warunki zakończenia wojny: bezpieczeństwo jądrowe i radiologiczne, żywnościowe, energetyczne, uwolnienie wszystkich jeńców i deportowanych, odtworzenie integralności terytorialnej Ukrainy, wycofanie wojsk rosyjskich i zaprzestanie walk, przywrócenie sprawiedliwości, czyli osądzenie winnych zbrodni wojennych, rekompensata strat, zapobieżenie ludobójstwu, gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Ultimatum Moskwy było nie do przyjęcia dla Kijowa. Oczekiwania Kijowa też były nie do przyjęcia dla Moskwy. Ukraina nie była tak słaba, by skapitulować przed agresorem. Rosja nie była tak silna, by ofiarę do kapitulacji zmusić.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.