W piątek w Kortowie ruszyła czwarta edycja Campusu Polska Przyszłości, imprezy politycznej organizowanej przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Wśród pierwszych gości tego wydarzenia znalazł się Donald Tusk.
Tusk na Campusie Trzaskowskiego. Został zapytany o aborcję
Premier musiał zmierzyć się z pytaniami, czasem niewygodnymi, od uczestników Campusu. Jedno z nich dotyczyło aborcji. Tu szef rządu przyznał wprost: "Nie mamy większości w parlamencie w tej sprawie".
– W tej chwili, szczególnie posłanki z KO, mówią: spróbujmy jeszcze raz poddać to pod głosowanie. Problem polega na tym, staram się być zawsze praktyczny, w tym sensie że jak się na coś umawiamy, to chciałbym żeby udało się to przeprowadzić do końca, realia są takie, że ok, Giertych nie zagłosował, Sługocki był w USA na wyjeździe, zabrakło dwóch głosów od nas – mówił Tusk. Jak podkreślił, tak naprawdę jednak zabrakło "bardzo dużo" tych głosów.
Tusk: Na zmianę prawa musimy niestety poczekać
Premier tłumaczył, że gdyby rzeczywiście chodziło tylko o dwa głosy, to zapewne znalazłby jakiś sposób, żeby te osoby "zmusić". – Nie było obecnych 12 posłów PiS w trakcie tego głosowania, PSL było podzielone w proporcjach bardzo niekorzystnych dla praw kobiet – kontynuował.
– W Sejmie nie ma większości na rzecz takiego prawa do legalnej aborcji, o jakim tu mówiliśmy i na jaki się m.in. z wami umawialiśmy. Po prostu nie ma większości – podkreślił.
– Na zmianę prawa musimy niestety poczekać. Nie mam złudzeń co do tego – dodał Tusk. Nie wykluczył jednak, że być może podejmie jeszcze jakąś próbę, aby przekonać ludowców do "jakiejś łagodnej wersji".
Czytaj też:
"Ofensywa destrukcji". Polacy bezlitośnie ocenili rząd TuskaCzytaj też:
Burza po słowach Tuska. "Ostro o sobie", "to cud", "Niemcy się zgodzili?"Czytaj też:
Sawicki rozbrajająco szczery: To nie mój problem. To problem Tuska