W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" demograf z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu dr Krzysztof Szwarc mówił o kryzysie demograficznym w Polsce. Obecnie kryzys ten stale się pogłębia.
Scenariusze i analizy nie przewidziały aż takich wyników. W tym roku w czerwcu w Polsce nie urodziło się nawet 20 tys. dzieci. – Polska demografia dotarła do dna, samego dna. Wielu ma nadzieję, że już gorzej być nie może, że czas na odbicie, ale niestety… Zamiast się odbić, jakbyśmy tylko kopali jeszcze głębszy dół. Sytuacja pogarsza się z każdym miesiącem. I nic nie pozwala sądzić, że może być lepiej – ocenił dr Krzysztof Szwarc.
Przyczyny spadku dzietności w Polsce
Ze szczegółowej analizy wynika, że w ciągu ostatniego roku urodziło się najmniej dzieci od czasów II wojny światowej – jedynie 259, 7 tys. – Jeszcze w 2017 r. przyszło na świat 403,7 tys. młodych Polaków. Zaliczyliśmy więc niewyobrażalny spadek – wskazywał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej prof. Zbigniew Krysiak.
Jak wskazują specjaliści, przyczyn takiej sytuacji w Polsce może być wiele. Wśród głównych powodów spadku dzietności wylicza się gospodarkę, kulturę i kwestie wychowania. Poczucie bezpieczeństwa jest tym czynnikiem, który napędza dzietność. Bez rozwiązania problemów mieszkaniowych, ucywilizowania kwestii związanych z kredytami czy też zapewnienia stabilnych warunków zatrudnienia nie rozwiążemy problemów demograficznych – mówił dalej ekonomista.
Dr Szwarc podkreślił przy tym, że zaniedbano kwestię małżeństw, ponieważ duża część dzieci – aż 25 proc. – rodzi się poza związkami małżeńskimi. – Małżeństwa jednak mają większą tendencję do wielodzietności, co w kontekście naszych demograficznych potrzeb jest wręcz niezbędne – zwracał uwagę demograf.
"Fatalny, zły, kompromitujący"
Jedynie 19 tys. urodzeń to wynik fatalny, zły, kompromitujący. Jeszcze rok temu, w czerwcu 2023 r., urodziło się o 2,7 tys. dzieci więcej. Oczywiście, spodziewaliśmy się pewnych spadków z powodu niżu demograficznego dotyczącego kobiet w wieku rozrodczym, ale to, co obserwujemy, teraz, to wręcz załamanie. Jest to najgłębszy spadek urodzeń, który odnotowano i z pewnością nie jest przypadkowy – ocenił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł PiS Stanisław Szwed.
– Kulturowy i społeczny atak na wartości rodzinne, który obserwujemy od lat, ma swoje konsekwencje. Ideologiczne przekazy promujące indywidualizm czy walkę z tradycyjnym modelem rodziny sprawiają, że coraz mniej młodych ludzi widzi sens w zakładaniu rodziny. A to przekłada się bezpośrednio na dramatyczne wyniki demograficzne i przynosi opłakane skutki społeczne oraz ekonomiczne – zaznaczył poseł, odnosząc się do polityki rodzinnej obecnego rządu.
Z raportu Eurostatu wynika, że blisko 50 proc. Polaków w wieku 25–34 lat mieszka jeszcze z rodzicami. W Europie to jeden z najwyższych wyników. Niemożność usamodzielnienia się wpływa na chęć zakładania rodziny i rodzenia dzieci. Dodatkowym czynnikiem może być też promowanie depopulacji poprzez np. aborcję, czy życie w samotności.
Czytaj też:
Potężna gospodarka, ale dramatyczna demografia. Niechęć do małżeństw i powszechna aborcjaCzytaj też:
"Wszyscy muszą pracować najwięcej jak się da". Szokujące słowa minister