W niedzielę, 15 września tuż przed północą prezydent Wrocławia ogłosił alarm przeciwpowodziowy.
"Scenariusze przygotowywane jeszcze wczoraj przez hydrologów okazały się niedoszacowane" – przekazał Jacek Sutryk w oświadczeniu, które zostało udostępnione w mediach społecznościowych.
Wrocław. Ogłoszono alarm przeciwpowodziowy
"Woda w Odrze, która płynie przez Wrocław, pochodzi ze zlewni Kotliny Kłodzkiej i Odry. Te dwie składowe decydują o tym ile wody pojawi się w naszej największej rzece" – argumentował swoją decyzję prezydent Wrocławia. "Hydrolodzy z IMGW estymują, że w szczytowym momencie, czyli w środę, 2600 m3/s. To dużo wody: więcej niż w 2010 roku (wtedy było to 2100 m3/s.), ale mniej niż w 1997 roku (wówczas było 3700 m3/s). (...) Ale wolę, abyśmy byli gotowi na każdy scenariusz" – oświadczył.
W nocy z niedzieli na poniedziałek rozpoczęły się m.in.: całodobowy monitoring wałów, kontrola, zabezpieczenie przepustów, zamknięcie przejazdów wałowych. "Podnosimy wał na Kozanowie i Opatowicach, rozpoczynamy stawianie szandorów czyli dodatkowego zabezpieczenia wzdłuż kanału miejskiego od jazu Psie Pole do mostu Trzebickiego. Zamykamy ulicę Ślęzoujście, by opuścić śluzę rzeki Ługowiny. To zapobiegnie cofce z Odry do Ługowiny – jednocześnie by nadmiar wody z Ługowiny odpompować ponad drogą do głównego koryta Odry. Woda będzie rozlewać się na polderach we Wrocławiu i przed nim. To planowe działania. Musimy zadbać tylko i aż, by woda utrzymała się między wałami" – poinformował Sutryk.
Całość koordynować będzie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Scenariusz zakłada także wsparcie wojskowych.
"Szykujemy się na przyjście wody równej lub większej niż w 2010 roku. To oznacza, że będziemy potrzebować podwyższenia w niektórych miejscach wałów nadodrzańskich. Będziemy to robić także przy użyciu worków z piaskiem" – przekazał prezydent stolicy Dolnego Śląska. "Nie wchodźcie na wały! Nie utrudniajcie pracy służbom" – zaapelował.
facebookCzytaj też:
Powódź tysiąclecia. Rok 1997 to trauma dla wszystkich mieszkańców południa PolskiCzytaj też:
Tusk zdecydował. Polska poprosi o UE o pomoc