Wybory prezydenckie w USA zbliżają się wielkimi krokami. Realne szanse na zwycięstwo ma dwoje polityków – ocena wiceprezydenta, kandydata Partii Demokratycznej Kamala Harris oraz biznesmen, kandydat republikanów Donald Trump. Nie oznacza to jednak, że są oni jedynymi ubiegającymi się o fotel prezydenta. Jill Stein z Partii Zielonych znajduje się na liście wyborczej w prawie każdym z kluczowych stanów USA. Jej poparcie w sondażach utrzymuje się na poziomie 1,1 do 1,4 proc. "Oznacza to, że przy bardzo wyrównanych sondażach jej kandydatura może kosztować Harris bardzo ważne głosy w zaciętym wyścigu o Biały Dom" – wskazuje portal Politico.
Partie Zielonych z Europy postanowiły zaapelować do Stein, aby zrezygnowała ze startu, nie odbierając głosów Harris. "Jesteśmy pewni, że Kamala Harris jest jedyną kandydatką, która może zablokować Donalda Trumpa i jego antydemokratyczną, autorytarną politykę w Białym Domu" – oświadczyły formacje z m.in. Niemiec, Francji, Danii, Włoch, Holandii, Irlandii, Estonii, Belgii, Hiszpanii, Polski i Ukrainy.
Stein nie ulegnie?
W oświadczeniu europejscy Zieloni podkreślają "rozbieżne wartości i polityki" europejskich i amerykańskich Zielonych, zauważając, że "nie ma między nimi związku, ponieważ amerykańscy Zieloni nie są już członkiem globalnej organizacji partii Zielonych". Oświadczenie przypisuje to "pęknięcie" "relacjom amerykańskiej partii z partiami z autorytarnymi przywódcami i poważnymi różnicami politycznymi w kluczowych kwestiach, w tym inwazją Rosji na Ukrainę" – opisuje Politico.
Jednocześnie portal wskazuje, że "relacje między europejskimi Zielonymi a kierowaną przez Stein amerykańską Partią Zielonych są napięte, wydaje się mało prawdopodobne, by apel ją przekonał do zakończenia kampanii". Stein została skrytykowana za udział w kolacji w 2015 r. w Moskwie, sponsorowanej przez rosyjską telewizję państwową RT, gdzie siedziała przy tym samym stole co prezydent Władimir Putin.
Czytaj też:
Dudziak zagłosowała na Harris. "Ona o nas zadba"Czytaj też:
Trump przyjechał na wiec w śmieciarce. "250 milionów ludzi to nie śmieci"Czytaj też:
Branża transportowa za Trumpem? Wskazują kilka powodów