Złośliwi komentatorzy zwracali jeszcze do niedawna uwagę na to, że największą spółką w Europie pozostawała duńska Novo Nordisk produkująca głównie leki na otyłość. Coraz bardziej zapóźnionemu względem światowej konkurencji Staremu Kontynentowi z pewnością nie przysparza to chluby, ale być może za kilka lat szczyty rankingów spółek o największej kapitalizacji będą zajmowały firmy zbrojeniowe.
Jeśli spełnią się złożone ostatnio zapowiedzi europejskie, to kraje NATO będą wydawały rocznie nawet 72 mld euro na zbrojenia. Swoją własną armię, o zgrozo, chce także posiadać Unia Europejska, której organy dążą na dodatek do zmuszenia wszystkich krajów członkowskich do składania zamówień jedynie u podmiotów z krajów wspólnoty.
Trzeci wyścig zbrojeń
Rynki finansowe odczytały płynący z tych zapowiedzi komunikat jednoznacznie. Gdy 4 marca Ursula von der Leyen ogłosiła wielki plan ReArm Europe (Remilitaryzacja Europy), wartości akcji niemieckiej firmy Rheinmetall, brytyjskiej BAE Systems, włoskiego Leonardo oraz francuskiego Thales wzrosły w ciągu jednego dnia aż o kilkanaście procent.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
