– Jeśli dziś ktoś zarabia 6 tys. zł brutto, na emeryturze może liczyć na około 1800 zł. To kwota, która starczy na opłaty i podstawowe zakupy przez góra 10 dni – komentuje na łamach "Rzeczpospolitej" ekonomistka dr Anna Rybicka z SGH. – Resztę miesiąca trzeba będzie "kombinować".
Polacy wiedzą, ale nie działają
Choć większość z nas ma świadomość nadchodzących problemów finansowych, niewielu podejmuje realne działania. Tylko 25 proc. Polaków regularnie odkłada pieniądze, a aż dwóch na trzech nie korzysta z żadnych form oszczędzania emerytalnego – takich jak PPK, IKE czy IKZE. Według raportu, aż 15 proc. badanych przyznaje, że liczy na wygraną w grach losowych, a niemal połowa deklaruje, że nie odkłada "bo nie ma z czego".
Co istotne, z danych ZUS wynika, że kobiety dostają średnio o 1600 zł mniej emerytury niż mężczyźni. Przeciętna emerytura kobiet to ok. 3400 zł, podczas gdy mężczyźni otrzymują średnio prawie 5000 zł. – To efekt nie tylko niższego wieku emerytalnego, ale też przerw w pracy związanych z opieką nad dziećmi i niższych wynagrodzeń w wielu branżach – tłumaczy prof. Marek Nowicki, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego. – Kobiety żyją dłużej, więc ta sama suma składek musi wystarczyć na więcej lat.
Emeryci na granicy ubóstwa
W marcu 2025 r. średnia emerytura wypłacana przez ZUS wyniosła 4045 zł, ale najczęściej wypłacane świadczenie to zaledwie 2800 zł. Dla porównania, przeciętne miesięczne wydatki gospodarstwa domowego wynoszą dziś ok. 3,5 tys. zł na osobę. Aż 437,9 tys. osób otrzymuje mniej niż minimalna emerytura (1879 zł), a niemal 8 tys. Polaków żyje za... mniej niż 100 zł miesięcznie.
Choć Polacy deklarują, że odkładają średnio ok. 900 zł miesięcznie, są to głównie środki na bieżące potrzeby, a nie na emeryturę. Z raportu wynika, że co czwarty Polak nie ma żadnych oszczędności, a jedynie 12 proc. potrafiłoby utrzymać się z nich dłużej niż rok po utracie pracy. – Problem nie leży w braku świadomości, ale w braku planu – podkreśla Jarek Bartkiewicz, prezes Prudential Polska. – Wielu z nas wie, jak działa system emerytalny, ale odkładanie "na później" stało się narodowym nawykiem. A później może być za późno.
Eksperci apelują, by zacząć działać już dziś – nawet symbolicznie. – Jeśli ktoś zacznie odkładać równowartość jednej kawy dziennie, czyli ok. 15 zł, to po 30 latach może mieć kilkaset tysięcy złotych więcej w kieszeni – wylicza Bartkiewicz. – To może być różnica między spokojną starością a finansowym stresem każdego dnia. – Jeśli nic się nie zmieni, dzisiejsi 30- i 40-latkowie będą musieli liczyć na siebie. Państwowa emerytura zapewni im raczej przetrwanie niż godne życie – ostrzega z kolei dr Rybicka.
Czytaj też:
Zasiłek pielęgnacyjny. Komu przysługuje i na jakie choroby można go dostać?Czytaj też:
ZUS sprawdza emerytów. Część będzie musiała oddać niemałe pieniądze
