Taki werdykt oznacza, że zarówno Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych odstąpiły od zasady prawnej wyrażonej we wrześniowej uchwale Izby Pracy. Wówczas sędziowie powołani do SN przed 2018 r., orzekli, że wyrok Izby Kontroli SN jest "nieistniejący i niebyły". Wspomniana uchwała miała przełożenie na funkcjonowanie sądów powszechnych, które mogły nie brać pod uwagę orzeczeń Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego.
Połączone izby: Orzeczeń SN nie można uznawać za niebyłe
Inaczej sytuację zinterpretowały połączone izby SN. "Żaden sąd lub inny organ władzy publicznej nie jest uprawniony do uznania orzeczenia Sądu Najwyższego za niebyłe i pominięcia jego skutku, nawet jeśli miałoby to nastąpić z odwołaniem się do prawa Unii Europejskiej" – podkreślono w uchwale, którą odczytał prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, a jednocześnie przewodniczący posiedzenia obu izb Krzysztof Wiak.
"Rzeczpospolita Polska nie przekazała organom Unii Europejskiej ani jakiejkolwiek innej organizacji międzynarodowej kompetencji do stanowienia norm regulujących organizację i funkcjonowanie krajowego wymiaru sprawiedliwości, ani do określenia zakresu, w którym mogą być one stosowane" – zaznaczono. Wskazano również, że wspomniane kompetencje przysługują wyłącznie konstytucyjnym organom Rzeczyspospolitej.
W posiedzeniu wzięło udział 23 sędziów, głównie tych, którzy zostali powołani po 2017 r. Do uchwały zostało zgłoszone jedno zdanie odrębne.
Protest w Sądzie Najwyższym. Interweniowała policja
Środowe posiedzenie Sądu Najwyższego zostało przerwane po tym, jak na salę wtargnęła grupa manifestantów.
Demonstranci, wyposażeni w transparenty z zapisami konstytucji, zajęli przednie ławki i zaczęli głośno kwestionować legalność sędziów biorących udział w obradach. Ich działania całkowicie sparaliżowały przebieg posiedzenia.
Kiedy krzyki na sali uniemożliwiły dalsze prowadzenie obrad, zarządzono 15-minutową przerwę. – Szanujemy wolność wypowiedzi, ale proszę nie zakłócać postępowania – apelował sędzia Wiak.
Po chwili na miejscu pojawili się policjanci, którzy przystąpili do usuwania demonstrantów. Wobec niektórych konieczne było zastosowanie środków przymusu bezpośredniego. Sędziowie w tym czasie opuścili salę. Jedna z manifestantek próbowała przekonywać funkcjonariuszy, że "na sali odbywa się akt bezprawia", a sędziowie "dbają o swoje interesy". Dopiero po kilkunastu minutach udało się przywrócić porządek i sędziowie powrócili do obradowania.
Czytaj też:
"Kastowy wyrok". Kaleta ostro o decyzji TK w sprawie majątków sędziówCzytaj też:
"Jedna z największych porażek". Tuleya mówi, którą sprawę trzeba "doprowadzić do końca"
