Po 15 godzinach negocjacji w Brukseli Unia Europejska podjęła decyzję o przyznaniu Ukrainie 90 miliardów euro na lata 2026-27. Pieniądze zostaną przekazane w formie pożyczki i będą pochodziły z zaciągniętego przez państwa UE długu. Unijni przywódcy nie osiągnęli porozumienia, co do zabrania zamrożonych rosyjskich aktywów i przelania ich części dla Kijowa, choć dyskusja na ten temat toczyła się od kilku tygodni. Był to też kluczowy postulat Warszawy.
Dmitrijew ma reprezentować Rosję w trakcie negocjacji pokojowych w Miami. "To poważny cios dla podżegaczy wojennych z UE" – stwierdził dyplomata we wpisie opublikowanym na portalu X.
Jego zdaniem "głosy rozsądku w UE zablokowały nielegalne wykorzystanie rosyjskich rezerw do finansowania Ukrainy". "Prawo i rozsądek zwyciężyły. Na razie" – dodał.
Jego zdaniem brak porozumienia jest "fatalnym ciosem" dla przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, kanclerza Niemiec Friedricha Merza i brytyjskiego premiera Keira Starmera.
Tusk pogubił się w narracji? Wytknął mu to dziennikarz TVN24
Problem w tym, że jeszcze przed rozpoczęciem szczytu Tusk mówił o pożyczce jako o rozwiązaniu "najmniej atrakcyjnym", a za "atrakcyjne i pożądane przez Polskę" uznawał bezpośrednie sięgnięcie po rosyjskie aktywa. Na konferencji prasowej dziennikarz TVN24 zapytał więc wprost: – Co się stało między 22 a 2 w nocy za zamkniętymi drzwiami, że wchodzili państwo dyskutując o zamrożonych rosyjskich aktywach, a wyszli z pożyczką, bez decyzji o tych pieniądzach.
Odpowiedź premiera sprowadzała się do korekty wcześniejszej narracji. – Widocznie nie byłem precyzyjny – stwierdził Tusk, dodając, że "jest decyzja o wykorzystaniu rosyjskich aktywów jako zabezpieczenie pod tą pożyczkę". Wyjaśniał, że "my otrzymamy z powrotem pieniądze od Ukrainy, a Ukraina otrzyma te pieniądze na spłatę tej pożyczki z zamrożonych aktywów rosyjskich".
Kiedy jednak dziennikarz zwrócił uwagę, że "nie widać tego w konkluzjach", a jedyne, co się tam pojawia, to gwarancja zamrożenia aktywów i zapowiedź powrotu do tematu w kolejnych miesiącach, premier zareagował irytacją. Oświadczył, że on „widzi w konkluzjach to, o czym powiedział”, a następnie dodał: – Ja wiem, że materia jest bardzo skomplikowana, ale musimy mieć do siebie elementarne zaufanie. Na koniec zaapelował: – Proszę o wnikliwe czytanie konkluzji – zakończył.
Czytaj też:
Pożyczka wojenna bez Węgier. Orban ostrzega: UE przygotowuje się do wojnyCzytaj też:
"Spodziewaliśmy się więcej". Plan von der Leyen i Merza zawiódł
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
