Jak czytamy w gazecie, w zeszłym roku dyrektorzy ZUS dostali po 23,6 tys. zł nagród, ich zastępcy – 18,6 tys. zł, a emeryci – po 57 zł podwyżki emerytur. "Oto jak wygląda sprawiedliwość w Polsce!" – komentuje "SE". Dziennik wyjaśnia, że dyrektorów w ZUS jest 43, więc w sumie na premie Zakład wydał prawie 2 mln zł.
Tymczasem, jak zwraca uwagę "Super Express", najczęściej wypłacana emerytura w Polsce to 1065 zł brutto, czyli 906 zł na rękę. "Przecież za takie pieniądze nie da się przeżyć!" – podkreśla gazeta i dodaje, że dyrektorzy ZUS tylko z tytułu samych nagród dostali więcej pieniędzy niż wielu emerytów przez cały rok.
Gazeta krytykuje rząd Zjednoczonej Prawicy za mówienie o rekordowej waloryzacji emerytur. Według dziennika okazuje się, że finalnie będzie ona jeszcze niższa niż w 2018 r.
Tym, których świadczenia nie przekraczają 2065 zł na rękę, emerytury wzrosną o 57 zł netto, a pozostałym – tylko o 2,86 proc. Jak podkreśla "SE", jeszcze niedawno rząd zapowiadał wzrost o 3,26 proc. Dziennik pisze, że mimo marnej waloryzacji, znalazły się pieniądze na nagrody w ZUS.
Sprawę skomentował w rozmowie z tabloidem wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka. – Emeryci klepią biedę i dostają ochłapy, a ZUS zapewnia swoim dyrektorom finansowe Eldorado. To oburzające! – stwierdził polityk ruchu Kukiz'15.
Czytaj też:
Dobre wieści dla premiera. Złe – dla Kaczyńskiego i Schetyny