Dziennik powołuje się na analizę, którą przeprowadzili Michał Myck i Kajetan Trzciński z Centrum Analiz Ekonomicznych (CenEA).
Jak przypomina "GW", kiedy program 500 plus wszedł w życie, symulacje pokazywały, że w ciągu kilku lat decyzję o wycofaniu się z rynku pracy podejmie od 160 do maksymalnie 200 tys. kobiet.
Gazeta zwraca uwagę, że w pierwotnej wersji świadczenie przysługiwało na drugie dziecko i kolejne, na pierwsze zaś tylko pod warunkiem, że dochód na głowę w rodzinie nie przekraczał 800 zł. To właśnie próg dochodowy (w lipcu go zniesiono) okazuje się kluczowy.
Według ekspertów CenEA, gdyby flagowy program PiS od początku obowiązywał w formule na wszystkie dzieci, jego wpływ na rynek pracy byłby właściwie neutralny.
"Najgorszy scenariusz byłby taki, że z rynku odpłynęłoby 21 tys. kobiet, najbardziej optymistyczny zaś, że dodatkowe wsparcie mogło nawet nieznacznie zwiększyć aktywność zawodową kobiet - o 15 tys." – czytamy.
Analitycy zwracają uwagę, że od kiedy 500 plus obejmuje wszystkie dzieci, kobiety nie stają już przed wyborem: niska płaca i świadczenie tylko na jedno dziecko czy złożenie wypowiedzenia i 500 plus na dwójkę dzieci. Tymczasem – jak podkreśla "GW" – w przypadku najmniej zarabiających różnica pomiędzy wynagrodzeniem a sumą świadczeń potrafiła być naprawdę niewielka.
"Od lipca tego roku kobiety pobierają 500 plus na dwójkę dzieci bez żadnych warunków, mogą więc - bez strachu o utratę świadczenia - wrócić do pracy np. na część etatu, poprawiając finansową sytuację rodziny i jednocześnie niczego nie tracąc" – czytamy w gazecie.
Czytaj też:
Polacy o zakazie handlu w niedziele. Kto chce zmian?