Ma rację w tej mianowicie części, że rzeczywiście wysokości pensji lekarzy nie powinny „pilnować” żadne urzędowe limity. Ale za to powinny ich pilnować – i to mocno – mechanizmy rynkowe. Tak jak pilnują wysokości pensji nas wszystkich, którzy pracujemy w normalnym świecie, czyli na wolnym rynku.
Czy bowiem ktoś słyszał, żeby ci sami lekarze, którzy bez kłopotu „wyciągają” co roku milion złotych z państwowych szpitali – aż ponad 430 z nich zarabia ponad 100 tys. zł miesięcznie, czyli ponad 1,2 mln zł rocznie – tak samo wyśmienicie zarabiali (dorabiając na „drugim etacie”) także w prywatnych? Czyli w tych – podkreślam: prywatnych – szpitalach i przychodniach, w których na straży ich budżetów, a zatem i wysokości pensji lekarzy, stoją zarządy tych medycznych firm, twardo pilnujące interesu ich właścicieli (a przy okazji klientów – pacjentów)?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
