Wciąż niejasna pozostaje przyszłość ogłoszonego przez jednego z wiceministrów aktywów państwowych pomysłu uruchomienia państwowej sieci sprzedaży produktów żywnościowych.
Uruchomienia (raczej w drodze przejęcia którejś z istniejących prywatnych sieci sklepów niż tworzenia jej od podstaw) po to, by – jak określił to wiceminister – „być obecnym od pola do stołu”. A przyszłość owego pomysłu pozostaje niejasna, bo jego autor najpierw go ogłosił, a kilka dni później się zeń wycofał, choć w przestrzeni publicznej pozostały niedomówienia wskazujące na to, że „coś jednak jest na rzeczy”. Prawdę mówiąc, pomysł ów od chwili ogłoszenia budził we mnie niedosyt – nie tylko dlatego, że dało się wyczuć, iż wiceminister wyjawił go jakby półgębkiem, bez przekonania. Głównie dlatego, że od razu rzucała się w oczy jego niekompletność czy wręcz połowiczność.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.