Od 24 lutego do Polski z Ukrainy wjechało 2,944 osób – przekazała w poniedziałek polska Straż Graniczna.
Podano, że funkcjonariusze SG odprawili w niedzielę 9,8 tys. podróżnych, co oznacza spadek o 35% w porównaniu z dniem wcześniejszym, kiedy odprawiono 15,1 tys.
Symboliczne środki z Unii Europejskiej
Zgodnie z doniesieniami medialnymi, Polska otrzyma od Unii Europejskiej zaliczkę na pomoc uchodźcom wojennym z objętego wojną terenu Ukrainy. Chodzi o 559 mln euro, czyli ponad 2,58 mld złotych.
Polski rząd będzie mógł natychmiast rozdysponować środki. Przyjęta została kwota 40 euro na jednego Ukraińca za tydzień pobytu w naszym kraju. Według unijnych regulacji, wsparcie finansowe może być wypłacane najdłużej przez 13 tygodni.
Biorąc pod uwagę wysokość kosztów ponoszonych przez polskiego podatnika kwota jest symboliczna. Według wyliczeń analityków banku Pekao przyjęcie ok. 2 mln ukraińskich uchodźców tylko będzie kosztowało polskiego podatnika do końca tego roku ok. 24 mld zł.
Jak podała z kolei "Rzeczpospolita", rząd oszacował koszty utrzymania ukraińskich uchodźców na 11 mld euro w tym roku, natomiast w razie gdyby sytuacja uległa pogorszeniu – 24 mld euro.
Terlecki: Nie wyobrażamy sobie, że Polska zostanie pozostawiona sama
W niedzielę w Programie 1. Polskiego Radia wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki mówił o pomocy ukraińskim uchodźcom.
Jak przyznał, Polska cały czas ponosi ogromne koszty, ale "trudno sobie wyobrazić, by wsparcie dla przybywających do naszego kraju kobiet i dzieci z Ukrainy zostało wstrzymane". – Z drugiej strony – nie może się to odbyć kosztem gospodarki. Jakiś koszt naturalnie poniesiemy, ale powinien on być solidarny. Europa wobec takiego przerażającego działania Rosji powinna wykazać jakąś spójność – ocenił szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.
– Nie wyobrażamy sobie sytuacji, że Polska zostanie pozostawiona sama sobie z problemem (...), jakiego dotąd w tej części Europy na taką skalę nie było – przypomniał polityk.
Czytaj też:
Polska oczekuje pomocy od UE. Morawiecki: Chcemy, żeby ten głos mocno popłynął do BrukseliCzytaj też:
Buda: KE jest zszokowana tym, ile wydatkujemy na UkraińcówCzytaj też:
Boso, ale w ostrogach