– Europa otrzymuje około 4 milionów baryłek rosyjskiej ropy dziennie – stwierdził Nowak, dodając, że Moskwa jest gotowa do przekierowania tych dostaw, opuszczając Europę i skazując ją na import droższego surowca z innych źródeł.
Agencja Reutera zwraca uwagę, że zachodnie sankcje nałożone na Rosję po tym, jak w lutym jej wojska wkroczyły na Ukrainę, zmusiły wielu nabywców ropy do opóźnienia lub odmowy przyjęcia ładunków, co z kolei spowodowało spadek produkcji rosyjskiej ropy.
Jednak kraje Unii Europejskiej wciąż nie mogą dogadać się w sprawie szóstego pakietu sankcji, który ma zawierać embargo na import rosyjskiej ropy. Wprowadzenie restrykcji blokują m.in. Węgry, które są mocno uzależnione od importu energii z Rosji.
Sankcje UE wobec Rosji nadal bez ropy
Komisja Europejska chce, żeby unijne embargo na rosyjską ropę zaczęło obowiązywać pół roku po wejściu w życie szóstego pakietu sankcji, a na produkty naftowe – od 2023 r. Jednocześnie KE zaproponowała, aby do końca 2024 r. zezwolić Węgrom i Słowacji na zakup rosyjskiej ropy.
Według nieoficjalnych źródeł Komisja musiała już złagodzić szereg swoich propozycji dotyczących terminów, parametrów i ewentualnych wyjątków od embarga na rosyjską ropę.
Zdaniem Nowaka, w kwietniu produkcja ropy w Rosji była o około 1 milion baryłek niższa, ale w maju wzrosła do 200-300 tys. baryłek dziennie. Przywrócenie większych wolumenów spodziewane jest w czerwcu. Według niego, eksport ropy stopniowo się odbudowuje, a kraj będzie w stanie znaleźć rynki zbytu, ponieważ jego zasoby energetyczne są konkurencyjne.
To właśnie ze sprzedaży surowców energetycznych, głównie ropy i gazu, putinowska Rosja czerpie największe zyski i przeznacza je m.in. na zbrojenia.
Czytaj też:
"Będą zapasy gazu na zimę". UE przyjęła nowe przepisyCzytaj też:
Terminal LNG w Świnoujściu. Senat odrzucił ustawę