We wtorek Ministerstwo Finansów zwróciło się oficjalnie do Google Polska o udzielnie informacji o przyczynach poniedziałkowej nieprawdziwej publikacji dotyczącej kursu złotego oraz o tym, jakie działania podejmie, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.
Sytuacja ta stała się dla "Gazety Wyborczej" okazją, by podjąć temat wprowadzenia waluty euro w Polsce. "W tej kadencji Sejmu nie ma szans na przyjęcie euro, ale rząd mógłby zacząć prace i konsultacje w sprawie przyjęcia waluty" – czytamy na portalu wyborcza.biz, w tekście autorstwa Ireneusza Sudaka. "Gdybyśmy mieli euro, nikt nawet nie zwróciłby uwagi na wykolejenie przez Google'a kursów walut. Dolar i euro nie mogłyby w jedną noc umocnić się do 5 zł, a minister finansów nie musiałby tłumaczyć, że kursy walut lepiej sprawdzać w serwisach finansowych, a nie w wyszukiwarkach" – przekonuje Sudak.
Polska "okrążona"
Autor zwraca uwagę na wypowiedź prezydenta Czecha Petra Pavela, który w noworocznym orędziu powiedział, że "po latach powinny zacząć być podejmowane konkretne kroki, które doprowadzą Republikę Czeską do wypełnienia zobowiązania dotyczącego przyjęcia euro. Wspólna waluta jest logiczną przyszłością".
"Jeśli Czechy przyjmą euro, domknie się okrążenie Polski krajami unijnymi, które są w strefie euro. Słowacja przyjęła wspólną walutę w 2009 r. Estonia ma euro od 2010 r., Łotwa od 2014 r., a Litwa od 2015 r." – opisuje wyborcza.biz.
"Dla poprzedniego rządu strefa euro była symbolem, który miał antagonizować i pokazywać wroga. Euro było wygodnym narzędziem do straszenia Polaków i pokazania Polski jako oblężonej twierdzy, a rządu i NBP jako ostatnich obrońców niezależności. Tyle że teraz ryzyko agresji ze strony Rosji rośnie (analitycy wojskowi i politycy ostrzegają, że Rosja nie zatrzyma się na Ukrainie), a strefa euro może, ale nie musi być argumentem nad obroną Polski przed rosyjską agresją" – przekonuje Sudak.
Autor zwraca uwagę, że są zalety posiadania własnej waluty, jednak dobrze byłoby chociaż rozpocząć dyskusję nt. przyjęcia euro.
Czytaj też:
Przyjęcie euro? Zandberg: To nie jest prawda, że ekonomiści są zgodni