Były marszałek Senatu i lider Prawicy RP skomentował na łamach "Idziemy" minione obchody 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Zdaniem polityka postawa Andrzeja Dudy, który nie wziął udziału w ceremonii w Jerozolimie, była słuszna i "spotkała się z uznaniem opinii publicznej w Polsce". Według Jurka z "konsensusu solidarności" wyłamał się Krzysztof Bosak.
"Bosak sprawę jerozolimskiego Forum uznał (w wywiadzie dla Tok FM) za zasadniczą kwestię różniącą z Andrzejem Dudą. Zarzucił mu „próby wproszenia się tam, gdzie nas nie chcą”, choć w żadnym momencie prezydent do Jerozolimy się nie »wpraszał«. Ale widocznie kandydat Konfederacji uważa, że należało wykorzystać pierwszą okazję, by na Forum Holokaustu po prostu nie jechać, bez żadnych uzasadnień" – ocenia Jurek.
Do tych zarzutów odniósł się Krzysztof Bosak z Konfederacji, który podkreśla, że z polityki prowadzonej przez proizraelskich dygnitarzy opartej na "umizgach i narzekaniu" nie wynika nic konkretnego.
"Złe relacje to stan obecny, a nie pożądany. Proizraelscy politycy mogą bez końca wyliczać co nam się należy i oburzać się na łamach polskiej prasy, że tego nie otrzymujemy. Problem jednak w tym, że z polityki opartej naprzemiennie na umizgach i narzekaniu nic dla nas nie wynika" – napisał kandydat ugrupowania w wyborach prezydenckich.
Czytaj też:
"Czy pan słyszy co mówi?". Burza po słowach Bosaka o obchodach w Auschwitz
Czytaj też:
"Dla Konfederacji złe relacje Polska-Izrael to stan pożądany"